Do Wisły jak przez Cedron
Skoczowian było niewielu, jednak w kultywowaniu tradycji zechcieli wziąć udział przyjezdni. W tradycyjnym obmywaniu się w rzece wzięło udział kilkanaście osób. Marek Kożdoń był najmłodszym uczestnikiem. – Pierwszy raz tu jestem. Przyjechałam z dziadkiem. Takie wielkanocne taplanie się w wodzie jest lepsze od strojenia choinki w Boże Narodzenie – mówił.
Dziadek Marka jest prawdziwym morsem. Należy do jastrzębskiego klubu morsów Biały Miś. Kiedy przeczytał o skoczowskiej tradycji postanowił, że i on pojawi się nad Wisłą. – Woda zimna jak na tę porę roku – mówił zaraz po wyjściu z Wisły. – To rewelacyjny zwyczaj, w przyszłym roku z pewnością będzie więcej uczestników, zabiorę ze sobą kolegów, bo każda tradycja warta jest kultywowania – mówi Włodzimierz Grzęda z Kończyc Małych.
Przez lata nad Wisłę przychodziło tylko kilka osób. Mówiono nawet o tym, ze skoczowska tradycja ginie. W tym roku uczestników było więcej. Towarzyszyło im światło pochodni. – Wracając spotkałam jeszcze trójkę młodych mężczyzn, którzy przyjechali specjalnie z Cieszyna, jednak opona w samochodzie pękła i się spóźnili – dodaje Robert Orawski, szef Miejskiego Centrum Kultury w Skoczowie, propagator zwyczaju. Jak dodaje, to ważne aby tę tradycję przekazać młodemu pokoleniu. Zgodnie z wierzeniami w tę szczególną noc na pamiątkę krwawej ofiary Zbawiciela woda zmienia się w krew. To tak zwana cicha woda.
A wielkoczwartkowe obmywanie się w rzece sięga wiele lat wstecz. O czym świadczy modlitwa którą odmawiano w Skoczowie z modlitewnika z Kalwarii Zebrzydowskiej z początku XX w. Robertowi Orawskiemu przekazał ją Wojciech Grzebielec na podstawie relacji prababci – Heleny Jakubiec.
Obmywanie się w wodzie w wielkoczwartkowy wieczór jest pamiątką przeprowadzenie Pana Jezusa przez rzekę Cedron, w drodze z Ogrojca na sąd Annasza i Kajfasza. Nie przez most, aby Jego cierpienia podwoić, dlatego jest ten zwyczaj by w ten wieczór obmywać się w rzece i tej wody uświęconej używać na różne boleści i choroby.
Szedł Baranek niewinny otoczony zgrają drapieżnych ludzi, szedł nie po ludzku prowadzony, ale raczej gnany, popychany i gwałtownie za szyję ciągniony, szedł drogą prowadzącą z góry Oliwnej do Jerozolimy, szedł przez skalisty wąwóz, gdzie potok Cedron płynął.
Co Pan Jezus na tej drodze wycierpiał, ile ran poniósł od swoich katów, którzy idąc po moście sami a Jezusa prowadzili na łańcuchu przez wodę po kamieniach, ile tam Krwi Najdroższej spłynęło po kamieniach z Ciała Najświętszego Jezusa, to niebo tylko, ten wierny świadek Jego bólów, wypowiedzieć zdoła.
Rozważ tylko grzeszniku, ile to razy musiał upadać Jezus, zanurzając się w wodzie rzeki Cedronu, popychane przez katów, którzy nie żałowali rąk swoich, aby tylko powiększyć upadki Jezusa.
Panie Jezu Chryste, który idąc przez rzekę Cedron, zanurzyłeś w wodzie Ciało swoje najświętsze, bym ja przez tę kąpiel bolesną był od grzechów oczyszczony i obmyty, udziel mi tej łaski skutecznej, bym raz obmyty na duszy w sakramencie pokuty, przyodziany łaską Twoją, tej duszy na powrót grzechami nie brukał, bym łaski odzyskanej nie utracił, ale bym w czystości i niewinności przeszedł przez rzekę burzliwą ziemskiej pielgrzymki doczesnej; a po śmierci, gdy dusza rozłączy się z ciałem, bym mógł szczęśliwie za łaską twoja dobić do portu zbawienia i cieszyć się z Tobą po wszystkie wieki wieków . Amen
Dorota Kochman i Jan Bacza
Komentarze
Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu.
Nie masz konta? Zarejestruj się i sprawdź, co możesz zyskać.