Zbójnickie trunki
Zaprezentowano te, które kosztuje się dla smaku, ale i te lecznicze. Zbójnicy przyjechali do Ustronia, żeby przedstawić nalewki produkowane w ich domach. - Chcieliśmy zorganizować konkurs nalewek, konkurs którego jeszcze u nas nie było. A przecież w wielu domach robi się różnego typu nalewki, likiery czy trunki – mówi Wiesław Wróblewski inicjator konkursu.
W ustrońskiej karczmie góralskiej, gdzie zorganizowano konkurs, kilkuosobowe jury smakowało zgłoszone produkty. Smak był najważniejszy, jednak oceniano również barwę i zapach napoju. - Zbójnicy spod Babiej Góry przywieźli chrzanówkę, ostra i mocna, i podobno z różnymi dobrymi właściwościami. Ale była też z igliwia, gdy górale wracali przemoczeni z gór, mocno ich rozgrzewała - dodaje Wróblewski. - Takie po 60% to dają czadu – śmiali się turyści odwiedzający ustrońską karczmę, licząc na spróbowanie przygotowanych na konkurs produktów.
Skoczowianka Ewa Staniek wspólnie z mężem Witoldem przygotowała na konkurs kilka propozycji. - Ostrężynówka z nutką orientalną, malinówka z bałuszanką i nalewkę z bożego drzewka - wymienia. Każdy przepis po wielokroć był testowany, tak by dojść do jak najlepszego smaku. Malinówce charakterystyczny aromat dodaje właśnie bałuszanka – czyli mięta leśna. - Występuje w naszych beskidzkich lasach. No i musi mieć to kopa - 70 procent - śmieje się pani Ewa. Jak wyjaśnia, wiele mocnych nalewek ma zastosowanie lecznicze. Ta z bożego drzewka pomaga na dolegliwości żołądkowe. W tym zastosowaniu pije się jej po kilkanaście kropli trzy razy dziennie, wymieszane z wodą. Pomaga również w problemach z wątrobą.
Podczas konkursu wspominano również skoczowską tatarczówkę, którą tradycyjnie pije się po kieliszku w Wielki Piątek. Po kieliszku, bo więcej nie jest się wstanie wypić z powodu jej ostrego smaku. - Konkurs się przyjął, mam nadzieję, że w przyszłym roku będzie jeszcze więcej zgłoszeń i nalewek do testowania – dodaje Wróblewski.
Przepisami wymieniali się też ci, którzy w samym konkursie nie brali udziału. - Najważniejsze w produkcji jest przestrzeganie terminu zlewek nalewek i jej odstania. Dobra nalewka musi minimum postać rok. Ewentualnie nalewkę z wiśni można pić po kilku miesiącach. Ale z derenia jadalnego po dwóch latach – zdradza Tadeusz Przybycień, który do Ustronia na wypoczynek przybył z Gorlic.
- Niektórzy robią na wódce i spirytusie, inni tylko dolewają sam spirytus. Dodają skórkę z pomarańczy czy cytryny, każdy ma swój smak i wypróbowany przepis. - mówi Ewa Sokłosa z Żywca. Jak zaznacza, czasami do nalewek dodaje się tak nietypowych przypraw jak pieprz, który poprawia aromat i smak całości. - Robili to nasi dziadkowie, rodzice, każda rodzina słynęła z innej nalewki. Każdy po prostu miał inne owoce w sadach, próbowano różnych przepisów i proporcji, dlaczego tych starych smaków nie kontynuować – zaznacza Wróblewski.
- W zasadzie każda nalewka była inna, smaków było bardzo wiele, tak jak przepisów na ich przygotowanie. Ja sama robiąc nalewki korzystam z wcześniej przygotowanych soków, które mieszam z alkoholem. Zalewając same owoce alkoholem, rzeczywiście trzeba odczekać kilka miesięcy, żeby smaki przeniknęły - przyznaje Aleksandra Wróblewska – koordynator konkursu.
W konkursie pierwsze miejsce zajęła nalewka 'Ostrężyna' małżeństwa Stańków ze Skoczowa. Drugie miejsce przypadło Staszkowi Salwie nalewce na igliwiu sosnowym. Trzecie miejsce zajęła aroniówka Ewy Stokłosy.
JB
Komentarze
Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu.
Nie masz konta? Zarejestruj się i sprawdź, co możesz zyskać.