Skibobiści spotkali się po latach
Skibob to połączenie nart i roweru. Do tego małe nartki, strój narciarski, kask i można już uprawiać skibobing. Kiedyś ten zimowy sport cieszył się w naszym regionie dużym zainteresowaniem. Przez lata Prezesem Polskiego Związku Skibobowego (PZS) był Jerzy Malik - Burmistrz Skoczowa w latach 1999–2006. Mocna reprezentacja ze Skoczowa i Brennej brała udział z sukcesami w Mistrzostwach Świata i Europy. Niestety skiboby choć znane w Beskidach nie przetrwały próby czasu. Wysokie koszty związane z uprawianiem tego sportu i wyjazdami na zawody oraz brak wsparcia ministerstwa sprawiły, że skibobiści zawiesili swoją aktywną działalność.
Po latach osoby skupione wokół klubów skibobowych m.in. z Brennej i Skoczowa spotkali się w Skoczowie by podzielić się swoimi wspomnieniami. Nie zabrakło długich rozmów i przeglądania kronik oraz pamiątkowych zdjęć. Pomysłodawcą i organizatorem spotkania był Karol Hałgas działacz sportowy i społecznik z Dębowca, który pełnił funkcję w PZS wiceprezesa ds. Sportowych Polskiego Związku Skibobowego. Pomysł narodził się spontanicznie. Po prostu spotkaliśmy się na pogrzebie jednego z naszych członków i wtedy postanowiliśmy się spotkać. Dziś jest tutaj 20 osób. Na liście miałem ponad 50. Bardzo się cieszę, że choć w takim gronie udało się spotkać. Mam nadzieję, że takie wydarzenie już na stałe zagości w naszych kalendarzach - podkreśla Karol Hałgas, po czym dodaje. To spotkanie wspominkowe. Kiedyś bardzo prężnie działaliśmy. Jednak ze względów finansowych musieliśmy zawiesić działalność nad czym bardzo ubolewamy. Warto jednak przypominać o skibobistach z naszego regionu. O blaskach i cieniach funkcjonowania m.in. skoczowskiego klubu, zwłaszcza tych finansowych mówił również wiceprezes ds. finansowo-gospodarczych - Józef Habarta.
To był niesamowity czas – wspomina z łezką w oku, Wanda Ferfecka z domu Greń - zawodniczka. Dzięki skibobom poznawaliśmy świat zachodu. Udział w zawodach był dla nas dużym wydarzeniem i możliwością wyjazdów, zwiedzania. Zaczęłam swoją przygodę ze skibobami w wieku 13 lat. Byłam wicemistrzynią świata w slalomie specjalnym w skibobach. W wieku 18 lat zakończyłam swoją sportową karierę. Teraz jeżdżę na nartach. Jestem instruktorem narciarstwa właśnie dzięki skibobom – zwraca uwagę.
To była super przygoda. Można było poznać wielu ludzi. Zawiązywały się przyjaźnie - dodaje z kolei inna zawodniczka. Ojciec działał w skibobach. Pod koniec lat 70. namówił mnie do udziału w zawodach i tak zaczęła się moja przygoda ze sibobami. Osiągaliśmy sporo sukcesów. W Polsce były organizowane Mistrzostwa Świata w Szczyrku i Puchar Świata. Tutaj przyjeżdżała cała czołówka - wspomina zawodniczka Karina Jaworska.
Do Skoczowa na spotkanie przyjechał również Bogdan Stankowicz z Zakopanego – zawodnik i działacz związany z tamtejszym klubem skibobowym. Wszystko zaczęło się w latach 70. Poznaliśmy się z zawodnikami z tutejszych klubów na zawodach w Szklarskiej Porębie. Zaczęliśmy organizować zawody i nawzajem się zapraszać. Kupowałem również tutaj skiboby – przyznaje Pan Bogdan, po czym dodaje. Nie było wtedy skibobów w Polsce. Mój ojciec był kuśnierzem. Jak pojechałem na pierwsze zawody z Austryjakami dogadałem się z nimi. Dałem im mój nowy kożuch, a oni dali mi skiboba – wspomina z uśmiechem.
Warto dodać, że to właśnie na zawodach w Szklarskiej Porębie, skoczowianie podpatrzyli model narto-sanek produkowanych na Zachodzie. Na tym wzorze postanowili zrobić własny sprzęt. Skoczowski zakład podjął się produkcji skiboba, który nazwano Rekord.
MSZ
Komentarze
Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu.
Nie masz konta? Zarejestruj się i sprawdź, co możesz zyskać.