Finał powiatowego konkursu kulinarnego z siostrą Anastazją
Połączenie powiatowego konkursu kulinarnego ze spotkaniem autorskim z siostrą Anastazją, która ma na swoim koncie ponad 1,5 miliona sprzedanych książek, idealnie współgra z organizatorami konkursu, którymi są Biblioteka Miejska w Cieszynie przy współudziale Cieszyńskiego Ośrodka Kultury Dom Narodowy.
Pierwszym punktem programu było spotkanie autorskie. Prowadziły je Wanda Niemiec i Janina Motylewska. Panie pięknie obleczone w suknie cieszyńskie konferansjerkę prowadziły gwarą, co znakomicie współgrało z tematyką konkursu kulinarnego, który ma na celu propagowanie i pogłębianie wiedzy o kuchni śląskiej oraz odkrywanie i promowanie talentów sztuki kulinarnej. W pewnym momencie zorientowały się jednak, że przecież gość imprezy nie je stela, zapytały więc siostry Anastazji, czy je rozumie. Okazało się, że nie miała z tym żadnych problemów, a do czego służy np. trómba podczas pieczenia odgadła bezbłędnie.
Na spotkaniu obecny był także przedstawiciel wydawnictwa wydającego między innymi książki kucharskie siostry Anastazjii. - Nieraz pytają nas, czy ta siostra jest prawdziwa, czy wymyślona. Macie państwo najlepszy dowód na to, że prawdziwa – przedstawił autorkę Piotr Rapciak. Autorka, na prośbę prowadzących, opowiedziała nieco o sobie, a przede wszystkim o swej przygodzie z gotowaniem, którą zaczęła nie tak wcześnie, jednak niestety dość brutalnie i przykro. Zaczęła bowiem gotować w wieku 17 lat, a zmusił ją do tego głód.
- Mój tata zmarł, jak miałam pół roku, a mama, jak miałam 17. Rano wstaliśmy i okazało się, że nie ma co jeść. Pochodzę ze wsi, poszłam więc na pole, wykopałam ziemniaki, ugotowałam i podałam rodzeństwu z kwaśnym mlekiem. To była pierwsza potrawa, jaką ugotowałam – wspominała. Aż dziw bierze, że siostra Anastazja tak pokochała gotowanie, że dziś nie wyobraża sobie, by przydzielono jej inną pracę, jak ta w kuchni.
Słuchacze chcieli sporo wiedzieć o kulinarnych sztuczkach mistrzyni kuchni w sutannie, ale też, czy swą pracę jakoś szczególnie wspiera modlitwą. - Patronką kucharzy i kucharek jest święta Marta. Modlę się do niej i do Matki Boskiej – wyjaśniła. Zaskoczeniem dla słuchaczy były potrawy, jakie mistrzyni kuchni zapamiętała z dzieciństwa. Pochodzi z Bieszczad, i pierwsze, co wymieniła, to kluski i gołąbki z tartych ziemniaków. Tu słuchacze nie pozwolili siostrze przejść do dalszych tematów, dopóki nie zdradzi przepisu na gołąbki z ziemniaków. Jeszcze większym zaskoczeniem było, gdy wyjawiła, że farsz robi się z surowej trzycieliny. – Ziemniaki trzeba zetrzeć na drobnej tarce. Jak mają za dużo wody, to odlać. Dodać usmażonej cebulki, dobrze doprawić solą i pieprzem. Zalać słodką śmietanką. Zawinąć w listki. Ja ostatnio używam do tego kapusty włoskiej, jest smaczniejsza. Zawinięte gołąbki piec w brytfance – zdradziła przepis siostra Anastazja. Okazało się, że jedna ze słuchaczek znała tą potrawę. – Już od wielu lat mieszkam w Cieszynie, ale pochodzę też z tamtych stron i znam te gołąbki. Ja jeszcze zalewam je śmietaną już ułożone w brytfance – dodała słuchaczka.
Autorytet kulinarny zapytano także o to, co uważa na temat coraz bardziej popularnych programów kulinarnych w telewizji i czy je ogląda. Stwierdziła, że nie za bardzo ma na to czas.
– Rano modlitwa i msza, potem idę do pracy, wracam, modlitwa, jest dziewiętnasta, to nie ma już za bardzo czasu na oglądanie telewizji. Ale czasem popatrzę, choć nie zawsze te programy rozumiem – wyznała siostra Anastazja dodając, że akurat wczoraj natknęła się na jakiś nowy program kulinarny o tytule Ugotowani, na który zwróciła uwagę, gdyż kręcony był w Cieszynie, a szykowała się właśnie do wyjazdu do naszego miasta.
Słuchacze mieli także sporo pytań technicznych. Na przykład o to, jakich spulchniaczy do ciast używa. – Proszek do pieczenia, sodę i amoniak. Nawet nie wiem o istnieniu jakichś specjalnych spulchniaczy – wyznała. Po spotkaniu z autorką cała komisja konkursowa, której przewodziła oczywiście siostra Anastazja, a towarzyszyli jej Anita Wawrzyczek – cukiernik oraz Marcin Kłodowski – kucharz, oboje z cieszyńskiej Restauracji Historycznej Pod Brunatnym Jeleniem, ruszyła oceniać potrawy. Zadanie było niełatwe. Na każdym z kilkunastu stołów piętrzyły się wspaniałości.
Ostatecznie komisja przyznała 1 miejsce w kategorii wypieków Halinie Chmiel z Zaborza za kołacz śląski, a w kategorii przekąsek Halinie Sajdok-Żyła z Cieszyna za różnorodne kanapki. Przyznano także wyróżnienie najmłodszej uczestniczce konkursu, trzynastoletniej Aleksandrze Stodolskiej z Cieszyna, która upiekła n konkurs kołacz weselny z jabłkami, a na przekąskę przygotowała smalec ze śliwką i jabłkami. Skąd u młodej dziewczyny zamiłowanie do kuchni?
- Odkąd pamiętam, próbowałam mamie pomagać w pieczeniu i w ogóle w kuchni. Na co dzień pomagam mamie robić obiad, robię różne desery, piekę ciasta, ciasteczka – wylicza uczennica I klasy gimnazjum. Choć jeszcze nie ma sprecyzowanych dalszych planów edukacyjnych, myśli o pójściu do jakiejś szkoły kulinarnej – powiedziała naszemu portalowi Aleksandra Stodolska.
(indi)
Komentarze
Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu.
Nie masz konta? Zarejestruj się i sprawdź, co możesz zyskać.