Walczyli o jego życie 1,5 godziny...
Smutne wieści z beskidzkich gór, tuż „za miedzą”. Nieco tydzień temu (13.02.2025)w Szczyrku na stoku narciarskim zginął 48-letni narciarz, obywatel Czech, który wypadł z trasy w trakcie zjazdu i uderzył w zlodowaciałą pryzmą śniegu, która leżała przy trasie. Zmarł na miejscu.
W miniony weekend, w sobotę 22 lutego na Klimczoku doszło do kolejnej śmierci. Przed godz. 14.00 do Centralnej Stacji Ratunkowej w Szczyrku wpłynęło zgłoszenie o nieprzytomnym mężczyźnie znajdującym się na żółtym szlaku ok. 100m od szczytu Klimczoka - przygodni turyści prowadzili resuscytację krążeniowo-oddechową.
- Na miejsce wypadku zadysponowano ratowników SR Klimczok, równolegle z CSR Szczyrk wyruszył zespół 3 ratowników GOPR karetką górską. W rejon działań zadysponowano również śmigłowiec Lotnicze Pogotowie Ratunkowe – informują goprowcy.
Zespół ratowników z Klimczoka po dotarciu na miejsce działań przejął czynności ratunkowe. - Po kilkunastu minutach dołączyli do nich ratownicy z CSR, następnie kolejny zespół ratowników z centrali w Szczyrku oraz ratownik GOPR będący prywatnie w okolicy. Po przyjęciu śmigłowca na szczycie Klimczoka do akcji włączyła się także załoga LPR #Ratownik6. Niestety pomimo zaangażowania wielu osób i prowadzonej ponad 1,5h resuscytacji, życia mężczyzny nie udało się uratować. Ratownikom pozostał smutny obowiązek transportu ciała w doliny – relacjonują ratownicy.
W akcji wzięło udział 7 ratowników Grupy Beskidzkiej GOPR oraz załoga śmigłowca LPR.
NG/mat.pras.
Komentarze
Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu.
Nie masz konta? Zarejestruj się i sprawdź, co możesz zyskać.
