Cieszyn przed stu laty
Właściwie to inspiracją do opracowania tematu była dla Makowskiego praca nad przygotowaniem albumu zdjęć ze zbiorów Muzeum pochodzących z tego okresu. Prelegent swoją opowieść zaczął od cytatu z Jaromira Nohavicy, który w swej piosence opisuje, jak wyglądał Cieszyn przed stu laty. Historyk wyjaśnił także, że określenie „belle époque” dotyczy okresu od końca wojny francusko-niemieckiej do I wojny światowej. Był to okres dobrobytu, kiedy nastąpił rozwój, szerzyły się dobre maniery w wyższych klasach, w metropoliach zachodniej Europy, ale też okres industrializacji, socjalizmu. - A Cieszyn wcale nie był tak daleko. Nawet zaryzykowałbym stwierdzenie, że nasi przodkowie byli bliżej tych wielkich metropolii niż my teraz. I nie mówię tu o okresie komunizmu, gdzie nie było możliwości wyjeżdżania, ale nawet teraz, kiedy granice są otwarte, ale jest granica mentalna, bariera językowa – stwierdził Makowski po czym przystąpił do pokazywania kolejnych fotografii z początku XX wieku. Panny cieszyńskie, które uszyły sobie jednakowe suknie na przywitanie cesarza, konie andaluzyjskie, wizyty arcyksięcia, cieszyńskie rody szlacheckie, grupowe zdjęcia uczniów, oficerów z małżonkami, zwykłych wojaków czy rodzinne portrety. - W tamtych czasach robienie fotografii grupowych było bardzo ważne, bo socjologicznie spajało cala grupę – wyjaśnił.
Zdjęcia zachowane w zbiorach Muzeum sporo mówią o czasach, obyczajach. Przykładowo zdjęcie damy z towarzystwa w stroju spacerowym. - Gdyby nie biały kolor i koronki, to strój byłby jak zakonnicy - wszystko zakryte, bluzka zapięta aż pod szyję, odkryta tylko twarz i dłonie. Jeden z rozdziałów zatytułowany spacerkiem po Cieszynie oprócz ludzi pokazuje także miejsca. W centrum zdjęcia dobre towarzystwo, ale gdy zrobi się zbliżenie, to zobaczymy mnóstwo szczegółów. Przykładowo lauby na rynku wieczorem spełniały rolę salonu towarzyskiego, gdzie wytworne towarzystwo spotykało się na spacerze. - Szlifowało się bruk chodząc te i we wte, rozmawiając, odwiedzając restauracje.
Makowski pokazał też zdjęcia zwyczajnych ludzi w codziennym życiu. Np kursy gotowania gdzie panny przepisywały przepisy z Wiednia. Oczywiście nie po to, by same gotować, a po to, by nadzorować i uczyć służbę. Zauważył też, że z tamtego okresu bardzo niewiele jest zdjęć we wnętrzach, a to z bardzo prozaicznej przyczyny, technicznej. Potrzebna była lampa błyskowa, oczywiście w tamtych czasach skomplikowana, tak zwana magnezja, w której spalał się specjalny proszek.
(indi)
Komentarze
Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu.
Nie masz konta? Zarejestruj się i sprawdź, co możesz zyskać.