Zaloguj się
Jesteś nowy na OX.PL?
Zaloguj się
Jesteś nowy na OX.PL?
wiadomości

Zobaczyć rękami, dostrzec uchem. Niewidomi są wśród nas

Na stole pojawiły się talerze. Unosząca się woń podpowiada co podano. Jest kotlet, są ziemniaki, sos grzybowy... Kobieta bierze sztućce w ręce, lecz zastanawia się przez chwilę gdzie wbić widelec. Nic nie widzi. - Po prawej stronie ma pani ziemniaki, po lewej mięso, a pomiędzy nimi grzybki. Obok talerza w miseczce surówka. Siedzący obok mężczyzna stara się pomóc jak tylko potrafi.

- Surówka jest z marchewki.
- Dziękuję, ale chyba wiem niewiele więcej niż wiedziałam...
- Bo my niewidomi talerz dzielimy jak tarczę zegara – włącza się do rozmowy kobieta z naprzeciwka. Nie ma na sobie okularów i wzrok patrzy teraz trzy stoliki obok. - Od dziesiątej do pierwszej są ziemniaki, a od piątej do dziewiątej jest surówka.

Cieszyńskie Koło Polskiego Związku Niewidomych obchodziło w tym miesiącu sześćdziesiąt lat swego istnienia. Z tej okazji odbyło się uroczyste spotkanie, w którym uczestniczyli włodarze miasta. Raz, by uczcić ten piękny jubileusz, a dwa by poznać problemy tych mieszkańców, którzy w życiu codziennym posługują się przede wszystkim dwoma zmysłami: słuchem i dotykiem. Cieszyn jest dla nich li tylko kumulacją dźwięków i ukrytych w ciemności brył. - Idę sobie z laską wzdłuż krawężnika, a tu nagle włażę na zaparkowany wpół na chodniku samochód. By go ominąć muszę rozstać się z prowadzącą mnie linią krawężnika. Stukam laską po samochodzie, przechodniach –przecież nie widzę po czym... - opisuje prozaiczne przeszkody dnia codziennego Iwona.

Iwona kiedyś widziała, potem z dnia na dzień zapadała się w ciemność, powoli lecz sukcesywnie. Ale miała przez to czas by się do nowej rzeczywistości przygotować. Tak psychicznie, jak i uczyć się kwestii technicznych. - Wtedy dużo chodziłam z córkami po Cieszynie. Już wiedziałam, że niedługo będę poruszać się po mieście nie widząc nic, uczyłam się więc miejsc na pamięć – wspomina.

Najbardziej skomplikowane miejsce w Cieszynie dla niewidomego to róg pomiędzy „Lewiatanem” a „Kurczakiem” na "Drzewionym Rynku". - Po lewej kiosk, stragan, po prawej często zaparkowane samochody. Proponowano już różne rozwiązania. Dobre byłyby prowadnice w chodniku, w które wkłada się laskę. Ale wystarczy, że ktoś zaparkuje na takiej rynience samochód i wtedy koniec. Przejść się nie da.

Owszem, spotykają się z pomocą przechodniów. Ale żeby pomóc, trzeba wiedzieć jak. - Kiedyś ktoś mnie prowadził i mówi „uważaj schody”. A ja pytam ale w górę czy w dół? To przecież dla mnie bardzo istotne - wspomina Andrzej. - Mam taką znajomą – dodaje jego koleżanka - która jak gdzieś z nią jadę samochodem to chce mi pomóc i otwiera mi drzwi. A ja ją proszę by tego nie robiła. Przecież ich nie widzę. Łatwiej jest mi podejść do samochodu i wymacać drzwi jak są zamknięte. Jak nawet uderzę, ale w zamknięte drzwi, to się nic nie stanie, a jak w otwarte to zrobię sobie krzywdę. W domach poruszamy się na pamięć. Ale domownicy muszą pamiętać, że wszelkie zmiany, uchylone drzwi, wysunięte krzesło, rzucona na środku torba to dla nas są wielkie przeszkody.

Do niepełnosprawności jednego z domowników muszą się przystosować wszyscy. Nawet zwierzęta... - Nasz kot miał zwyczaj, kiedy ktoś przychodził do domu, kłaść się na podłodze i czekać aż go pogłaszcze – opowiada Renata. - Nie raz go nadepnęłam, aż się nauczył, że jak ja idę to trzeba schodzić mi z drogi.

Ale wróćmy na cieszyńskie ulice. Pomagają niewidomym prowadnice na chodnikach, sygnał dźwiękowy przy przejściach dla pieszych, tzw. jeżyki (kostka trotuarowa z wypukłymi punktami) no i informacja w alfabecie Braille'a. W wielu miastach pojawiają się takie napisy na przystankach, przed wejściem do instytucji publicznych, w windach. Ale, co podkreślają zainteresowani, musiałby być jakiś standard, że zawsze są w tym samym miejscu, na tej samej wysokości. - No bo przecież nie wyobrażam sobie siebie że idę gdzieś i macam całą ścianę w poszukiwaniu informacji – dodaje nie bez racji Renata.

Świat ciemności przeraża. Przeraża nas, tych którzy widzimy. Nie móc zobaczyć konturów i barw świata po przebudzeniu to dla wielu z nas horror. Nasi sąsiedzi, współmieszkańcy naszego miasta, żyją w tym świecie od lat. Niektórzy od urodzenia, niektórzy zatracili wzrok i niosą w pamięci paletę kolorów. Nie zatracili jednak pogody ducha w tym wszystkim i jest to niesamowite, co pokazuje chociażby jeden z wielu dowcipów, jakie sami o sobie opowiadają
- Co mówi niewidomy kiedy myje tarkę?
- Nie mam pojęcia...
- Takich głupot jeszcze nie czytałem.

Śmiejemy się. Ale zastanawiamy się jak uniknąć tych głupot, które nieraz przychodzi im „czytać” w przestrzeni publicznej...

(ÿ)

źródło: ox.pl
dodał: BT

Komentarze

0
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze internautów. Wpisy niezgodne z regulaminem będą usuwane.
Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu.
Zobacz regulamin
Musisz się zalogować, aby móc wystawiać komentarze.
Nie masz konta? Zarejestruj się i sprawdź, co możesz zyskać.
To również może Ciebie zainteresować:
Ostatnio dodane artykuły: