Wielkanoc po zaolziańsku
Jak mówi nam prof. Daniel Kadłubiec, różnice widać choćby w nazewnictwie związanym z Wielkanocą. - W Czechach poszczególne dni Wielkiego Tygodnia mają swoje nazwy: niebieski poniedziałek, szary wtorek, szkaradna środa, zielony czwartek, wielki piątek, biała sobota, niedziela wielkanocna - zauważa etnograf i historyk literatury.
Oczywiście mniejszość polska na Zaolziu obchodzi Wielkanoc w podobny sposób, jak większość Polaków. - My żyjemy cały czas polskimi zwyczajami i polską tradycją, pielęgnujemy je w naszych domach i przekazujemy naszym dzieciom. Na przykład chodzimy ze święconym tak jak się chodzi w Polsce do Kościoła - mówił dla serwisu wiadomosci.com w 2016 roku Jan Ryłko, ówczesny prezes Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego w Czechach. Słowa te potwierdza prof. Kadłubiec - większość przejawów obrzędowych jest wspólnych czy bardzo podobnych, jako że sąsiadujemy z sobą i wyrastamy ze wspólnego słowiańskiego pnia.
Czy istnieją jednak obrzędy, które po czeskiej stronie Śląska Cieszyńskiego nadal są kultywowane, a w Polsce nie są znane? - W czwartek Czesi gonią judasza, a w niedzielę urządzają procesje konne objeżdżające wsie. W poniedziałek wielkanocny używa się korbacza (splecionego z witek wierzbowych małego bata) do smagania dziewczyn, co w Polsce jest nieznane, a na Zaolziu powszechne. Również wtorkowy tzw. babski śmiergust, kiedy dziewczyny biorą odwet na chłopcach, oblewając ich wodą, jest w Polsce, poza ziemią cieszyńską, nieznany - przyznaje prof. Kadłubiec.
KR
Komentarze
Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu.
Nie masz konta? Zarejestruj się i sprawdź, co możesz zyskać.