Św. Wojciech i czarownice
Wojciech urodził się w bogatej rodzinie Sławnikowiców w czeskich Lubicach. Kształcił się w Magdeburgu pod okiem biskupa tego miasta, św. Adalberta, z wdzięczności dla którego przybrał sobie to imię. W 981 przyjął w Pradze święcenia kapłańskie, a dwa lata później został pierwszym biskupem Pragi. Nie mogąc sobie jednak poradzić z ówczesnym rozpasaniem („duchowni żenili się jawnie” — jak podają kroniki — możnowładcy drwili sobie z zakazu wielożeństwa, cudzołóstwa i wchodzenia w związki małżeńskie z krewnymi, nie obchodzono wreszcie należycie świąt i permanentnie łamano posty) Wojciech zrzekł się w 988 roku godności biskupiej i po różnych perypetiach wraz z bratem Radzimem wstąpił niebawem do zakonu benedyktynów Rzymie.
W 995 roku na dworze książęcym w Pradze pochwycono na cudzołóstwie kobietę ze znamienitego rodu Werszowców. Małżonek chciał ją zabić, ale niewiernej żonie schronienia udzielił Wojciech w pobliskim klasztorze benedyktynek. Tam została jednakże odkryta przez członków rodu i zamordowana. Przyszły święty rzucił klątwę na Werszowców, a ci z kolei napadli i złupili rodzinny gród Wojciecha i zamordowali czterech jego braci wraz z całymi rodzinami.
Niepewny swego życia Wojciech, peregrynując po Europie trafił do Polski, aby oddać się pracy misyjnej wśród pogan. Bolesław Chrobry wysłał go do Prus, gdzie nie spotkał się z przychylnym przyjęciem, więc postanowił zakończyć głoszenie Ewangelii. W drodze powrotnej, zaraz po odprawieniu mszy św. Prusowie napadli go i ubranego w szaty liturgiczne kapłana przebito sześcioma włóczniami, a głowę osadzono na żerdzi. Ciało Wojciecha zostało wykupione przez Bolesława Chrobrego i przeniesione do Gniezna.
Dość szybko, bo raptem dwa lata po śmierci został kanonizowany przez papieża Sylwestra II, jednocześnie powstała diecezja w Gnieźnie, której został patronem ma także patronem całej Polski. W ikonografii przedstawiany jest w stroju biskupim, w paliuszu, z pastorałem oraz wiosłem i włócznie, od których zginął.
Tymczasem w obrzędowości ludowej jego wspomnienie związane jesz z hodowlą bydła. „W Beskidach odbywał się spęd owiec przez poszczególnych ich właścicieli do zagrody bacy, ich liczenie i mieszanie, po czym wyruszał ze wsi redyk do gór na pastwiska”, podaje Jan Szymik w wydanych przez Sekcję Ludoznawczą PZKO „Dorocznych zwyczajach i obrzędach na Śląsku Cieszyńskim”.
Auto zwraca uwagę na jeszcze jeden ciekawy zwyczaj z naszego regionu. Otóż w powszechnym mniemaniu było, że noc przed tym dniem św. Wojciecha i ta zaraz po nim „wyjątkowo sprzyja działalności czarownic, które krowom odbierają mleko. Aby tego dokonać czarownice szły w nocy nago na miedzę pola tej gospodyni, której krowy chciały poczarować. W tym celu ciągnęły po zroszonej trawie za sobą płócienka — lniane chusty do cedzenia mleka, wypowiadając przy tym odpowiednie formy zaklęcia. Tym sposobem, jak utrzymywano, odbierały cudzym krowom mleko, a przysparzały swoim.”
Jedynym sposobem na odegnanie tych czarów było postawienie „przed drzwiami domów, obór, stajni, a nawet stodół dwie skrzyżowane brzozowe miotły do góry prętami jako rzekomo skuteczny sposób przeciw ich zakusom”.
Wierzono również, że jeśli tego dnia padał deszcz, to w tym roku krowy będą dawały dużo mleka, jeśli natomiast rano i wieczorem były mgły, pokłodało to — zwiastowało, że mleko będzie tłuste, tzn. że będzie dużo śmietany, a tym samym i masła.” A my wszystkim naszym Wojciechom życzymy przede wszystkim tłustych roków.
(ÿ)
Komentarze
Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu.
Nie masz konta? Zarejestruj się i sprawdź, co możesz zyskać.