Pierwsze szusy
Narciarze, którzy dziś wybraliby się na deski w to miejsce, nie mieliby łatwego zadania. Droga od centrum Szczyrku była źle utrzymana, miejscami zalegał śnieg i błoto pośniegowe. Dopiero na samej Przełęczy Salmopolskiej widać było pracujących ludzi oraz ciężki sprzęt w akcji. – W końcu mamy początek sezonu, bo pogoda szanowała nas dość długo. Było ciepło, nie padało – mówił mężczyzna, którzy odgarniał śnieg na parkingu.
To już tradycja, że otwarcie sezonu ma miejscu na Białym Krzyżu. Jak przyznała jednak Aniela Znamirowska, współwłaścicielka jednego z wyciągów, to zasługa nie tylko wysokiego położenia – Biały Krzyż leży 934 metry nad poziomem morza – ale i pracowitości ludzi.
– To nie jest tak, że włączamy armatki, siedzimy z założonymi rękami i czekamy, co się będzie działo. Żeby przygotować stok potrzeba mnóstwo pracy, na przykład donosimy śnieg z miejsc oddalonych od stoku – powiedziała pani Aniela . Jak dodała, rok temu sezon rozpoczął się o tydzień wcześniej i trwał aż do połowy kwietnia.
Otwarcie wyciągów na Białym Krzyżu nie oznacza jednak rychłego początku sezonu w całych Beskidach. Jerzy Siodłak, naczelnik Grupy Beskidzkiej Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, przypomniał, że zgodnie z nowym prawem właściciele wyciągów muszą zapewnić opiekę w postaci goprowców albo osób, które przeszły odpowiednie szkolenie. – W tej chwili mamy podpisane dwie kompleksowe umowy: jedna dotyczy rejonu Żaru i Zawoi, druga ośrodka… w Bełchatowie. Pozostali gestorzy pewnie będą załatwiać formalności w ostatniej chwili – przyznał Jerzy Siodłak.
Naczelnik dodał, że pierwszy śnieg zwykle nie jest stabilną pokrywą o jednorodnym składzie, dlatego w takich warunkach poradzą sobie najlepiej zaawansowani miłośnicy białego szaleństwa. W takich warunkach odradzałby jazdy na nowym sprzęcie, bo pokrywa nie przekracza jeszcze pół metra.
wot
Komentarze
Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu.
Nie masz konta? Zarejestruj się i sprawdź, co możesz zyskać.