Konno przez Gruzję z Beatą Tyrną
Tyrna niemal od dzieciństwa jeździ konno, a w kilkudniowych lub dłuższych rajdach uczestniczy regularnie od piętnastu lat. — Dotychczas moje wycieczki, na które wybierałam się ze znajomymi odbywały się na trasie Brenna – Korbielów, choć raz pojechaliśmy poprzez Beskid Niski aż w Bieszczady. A tu nieoczekiwanie pojawił się wśród znajomych pomysł by pojechać do Gruzji... Inicjatywa wyszła od znajomej, dyrektorki Zachowawczej Hodowli Konia Huculskiego Bieszczadzkiego Parku Narodowego w Wołosatem, która współpracowała ze stowarzyszeniem właścicieli koni w Bordżomsko-Charagaulskim Parkiem Narodowym w ramach unijnego projektu propagowania turystyki konnej. — Skorzystaliśmy z tych znajomości, by udać się w rajd pasmami górskimi Małego Kaukazu.
Najlepszym terminem do urządzania tam wycieczek jest maj i wrzesień, bowiem w środku lata są poważne problemy z wodą i trzeba wozić ze sobą pełne zapasy. Sama eskapada — na którą nasza reporterka wraz ze znajomymi wyruszyła we wrześniu — trwała cztery dni. Jej uczestnicy mieli do dyspozycji konie kaukaskie, które są niesamowicie wytrzymałe i przystosowane do panujących tam warunków, kiedy są zmuszone do pokonywania stromych wąskich ścieżek na wysokościach ponad dwóch tysięcy metrów. — Nie zawsze tam była woda, konie mogły zapomnieć o wodzie do najbliższego potoku, nasze konie by tego nie wytrzymały. Podobnie z jedzeniem. Te konie przez cztery dni tylko się pasły, a owies dostały przed wyprawą i dopiero po powrocie do stajni. To zupełnie inaczej niż u nas, nawet z hucułami — te wypowiedzi dziennikarki ox.pl mogły wprawić w zdziwienie cieszyńskich koniarzy.
— Nie całą trasę pokonaliśmy na końskim grzbiecie, były trudne fragmenty, jak zejście po błocie i po skalach, gdzie trzeba było konie sprowadzić. Jedzenie robiliśmy przy ognisku, wodę czerpaliśmy w napotkanych po drodze źródełkach. Na kolejnych slajdach widzowie mogli podziwiać urokliwe i nieporównywalne do naszych gór krajobrazy Małego Kaukazu, jednakże nasza koleżanka (którą wielu zna z nieodłącznym aparatem w dłoni) ku zdumieniu sali dodała — Niestety żadne zdjęcia nie są w stanie oddać tych widoków...
Na zakończenie Tyrna przedstawiła kilka krótkich filmów, na których ukazała stan gruzińskich dróg. Obrazki przedstawiające pałętające się przez środek samotne krowy, dziury i uskoki w asfalcie — na jednym samochód znajomych złapał gumę w obu lewych kołach — a także dość specyficzna kultura jazdy tamtejszych kierowców wywoływały uśmiechy uczestników spotkania. — Po powrocie do Cieszyna (a było to we wrześniu zeszłego roku, kiedy pół miasta było rozkopane) stwierdziłam, że nasze drogi są w bardzo dobrym stanie.
(wien)
Fotorelacja z wyprawy Beaty (indi) Tyrny na jej blogu
Bordżomsko-Charagaulski Park Narodowy (jęz. ang.)
Komentarze
Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu.
Nie masz konta? Zarejestruj się i sprawdź, co możesz zyskać.