Tatarczówki nie braknie
Jest gorzka niczym piołun, niewiele osób ją lubi. Większość po wypiciu tej nalewki ma nietęgą minę. Jednak raz w roku tatarczówki odmówić nie wypada. W Skoczowie w Wielki Piątek pije się ją już od wielu pokoleń. O promocję tego trunku zadbało przed laty Towarzystwo Miłośników Skoczowa. Tatarczówka trafiła na listę produktów regionalnych, zaczęła też być produkowana przez firmę Toorank z Jasienicy. Jednak po pewnym czasie sprzedaż nalewki zmalała. – Najpierw był wielki optymizm, potem sprzedaż zmalała. Nie czarujmy się. Tatarczówkę pije się na lekarstwo. A żeby opróżnić całą 200 mililitrową butelkę potrzeba sporo czasu – mówi Robert Orawski, dyrektor Miejskiego Centrum Kultury w Skoczowie, członek Towarzystwa Miłośników Skoczowa. Toteż nad ta tarczówką pojawiło się widmo zakończenia produkcji. Portal OX.PL pisał o tym w artykule „Gorzki koniec tatarczówki”.
Jednak firma Toorank sprawę przemyślała i tym samym w tym roku rozlewa kolejne 1000 butelek skoczowskiego trunku. – Postanowiliśmy powrócić do tradycji regionalnej i wyprodukować kolejną partię tego produktu. W zeszłym roku doszliśmy do wniosku, że z ekonomicznego punktu widzenia dalsza produkcja tatarczówki nie będzie miała sensu. Jednorazowa produkcja na poziomie tylko 200 litrów (tj 1000 butelek o pojemności 0,2 L) jest miniaturowa, porównując z tysiącami litrów innych alkoholi regionalnych, wytwarzanych przez naszą firmę. Zaczęły jednak docierać do nas zapytania od klientów, którzy nie mogli sobie wyobrazić, że tatarczówka zniknie z rynku. Podeszliśmy więc do tego tematu bardziej sentymentalnie i wprowadzamy w najbliższych dniach kolejną serię tatarczówki, mając nadzieję że ucieszy to koneserów tego niepowtarzalnego i specyficznego trunku – wyjaśnia Paweł Kolonko z firmy Toorank.
Ta informacja jest miodem na serce dla członków Towarzystwa Miłośników Skoczowa. – Bardzo się ucieszyłem, kiedy się dowiedzieliśmy, że rozlane zostało kolejne 1000 butelek. To wielka niespodzianka – mówi Robert Orawski i dodaje, że teraz przyszedł czas na zmianę myślenia odnośnie promocji regionalnych alkoholi. – Tatarczówką nie da się upić. Co więcej ciężko sięgnąć po kolejny kieliszek. To taka ciekawostka, a my wciąż nie możemy jej promować, bo zakazuje nam ustawa o wychowaniu w trzeźwości. W stosunku do alkoholi regionalnych powinna nastąpić zmiana myślenia. Nie tylko my mamy z tym problem – dodaje Orawski.
Tatrczówkę zwyczajowo przyrządzano w domach na Śląsku Cieszyńskim. Nalewkę robi się zalewając korzeń tataraku wódką. Przepis jest tajemnicą każdego rodu. W Skoczowie zwyczaj kultywowany jest do dziś. Można tez kupić butelkowany napitek w sklepach. Tradycyjnie ta tarczówkę pije się w Wielki Piątek ma przypominać o męce Chrystusa. Ponadto nalewka ma zbawienny wpływ na trawienie dlatego pijąc ją przygotowuje się żołądek na świąteczne smakołyki.
Degustacja skoczowskiej tatarczówki co roku w Wielki Piątek odbywa się też w skoczowskim ARTadresie. Zaraz po pochodzie z Judoszem.
Dorota Kochman
Komentarze
Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu.
Nie masz konta? Zarejestruj się i sprawdź, co możesz zyskać.