Szeja/Szeja po 8. Rajdzie LOTOS Baltic Cup.
– Całą zimę bardzo ciężko pracowaliśmy… Dużo trenowaliśmy, aby w tym sezonie znów pokazać się z jak najlepszej strony. Niestety tego rajdu nie będziemy mogli pozytywnie zapamiętać. Czasami bywa tak, że na uszkodzonym podzespole wygrywamy rajd - takie sytuacje w naszej rajdowej karierze miały już miejsce, a czasami jest niestety tak, że po nieudanym rajdzie zastanawiam się jak nowa część mogła się zepsuć - tak jest tym razem. Nowy alternator, który został założonym w naszym Oplu przed rajdem na trzecim kilometrze odmówił posłuszeństwa, rajdówka zaczęła przerywać, ale mimo tego zanotowaliśmy trzeci czas i tylko 20 sekund straty do lidera. Jakimś cudem dotarliśmy do OS 2, gdzie wystartowaliśmy z biegu, dosłownie spychając auto ze startu, odpalając go na pych. Postanowiliśmy walczyć dalej, ale prądu w akumulatorze wystarczyło jedynie na dwa kilometry i niestety dalej nie dało się już jechać. Każdy sportowiec ma swoje lepsze i gorsze dni, wierze w to, że limit pecha został wyczerpany, dlatego wraz z bratem i całym zespołem czekamy na te szczęśliwsze chwile. Obiecuję sobie i kibicom, że będziemy dalej ciężko pracować i damy z siebie wszystko! Gratuluję zwycięskiej załodze i do zobaczenie na kolejnym rajdzie. Za wsparcie tego startu dziękujemy bardzo firmom: GK FORGE i MOTO-TECH oraz wszystkim naszym partnerom. - mówi kierowca Jarosław Szeja
Komentarze
Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu.
Nie masz konta? Zarejestruj się i sprawdź, co możesz zyskać.