Nie było innej rady

 - Nie było innej rady – rozkłada ręce Gustaw Pilch z Wisły współwłaściciel gruntu przy DW 941. Na drogę padają kolejne drzewa z zalesionej skarpy pozostało gołoborze, bo drzewa jak tłumaczą właściciele zagrażały bezpieczeństwu.

W środę zamknięto drogę, poprowadzono objazd ulicą Olimpijską i przystąpiono do wycinki drzew.  – Mieszkam w Wiśle od kilkunastu lat i pierwszy raz coś takiego widzę, ale widocznie drzewa trzeba było wyciąć ze względu na bezpieczeństwo, ale skala dosyć duża – mówi Paweł Szturc, patrząc na powalone drzewa.

Na drogę spadło kilkadziesiąt drzew, gałęzie palono od razu, pień przeznaczony  został na opał.  Część terenu należy do PKP, reszta do prywatnych właścicieli takich jak Gustaw Pilch.  – Nie było innej rady musieliśmy je wyciąć i na nic zda się tutaj ekologia, to były nawisy suszu, który mógł komuś wyrządzić krzywdę – mówi .
Gałąź po gałęzi, drzewo po drzewie w Wiśle, tuż za centrum zalesiona skarpa przy DW  nr 941 zmieniła się w gołoborze. Drzewa zagrażały bezpieczeństwu. Przy większym wietrze mogłyby spaść na samochód, albo pieszego.
Jak tłumaczy Krzysztof Sznajdert, kierownik wiślańskiej służby drogowej drzewa z roku na rok były coraz starsze i coraz bardziej niebezpieczne. – Co roku 2, 3 razy dochodziło w tym miejscu do tego, że duże gałęzie spadały, skarpa coraz bardziej napierała na drogę, pomogliśmy zatem zabezpieczyć właścicielowi warunki do wycinki – mówi Krzysztof Sznajdert.
Krajobraz jednak zmienił się. Pozostały wrośnięte w skarpę pnie.  – No trudno zostało gołoborze, trzeba będzie poczekać aż kolejne drzewa urosną  – wzdycha Gustaw Pilch.
Na drodze wojewódzkiej nr 941 jeszcze przed świętami po raz kolejny będzie przeprowadzona akcja wycinki drzew. Jeszcze dokładnie nie ustalono terminu, a le kierowcy mogą spodziewać się kolejnych utrudnień.
Jak zapewniono nas w Urzędzie Miejskim w Wiśle każdy z właścicieli posadzi tyle samo drzew ile zostało wycięte. Pozostaje tylko czekać, aż urosną.

KOD