Zaloguj się
Jesteś nowy na OX.PL?
Zaloguj się
Jesteś nowy na OX.PL?
wiadomości

W ciemno za Wielką Wodę. Z kart historii Śląska Cieszyńskiego

Z perspektywy dzisiejszych czasów szalonym wydaje się pomysł podróży na drugi koniec świata z powodu zaproszenia otrzymanego od kompletnie obcego człowieka. Gdy jednak weźmie się pod uwagę rok podróży pewnego cieszyńskiego pastora ewangelickiego do Stanów Zjednoczonych - 1893 - to okazuje się, że nic w tym dziwnego nie ma.

- Pewnego dnia otrzymałem list od Pana Torrey, naczelnika szkoły teologicznej w Chicago (czytaj Szikago), czybym nie mógł przybyć na kilka tygodni do Chicago na wystawy dla pracy misyjnej wśród tamtejszej kolonii Polaków. Osobiście ani ja Pana Torrey nie znałem, ani on mnie; wiedzieliśmy o sobie tylko przez gazety. Wskutek podóży mojej do Anglii napisała angielska religijna gazeta "The Christian" sympatyczny artykuł o duchownej pracy wśród ewangelików polskiej mowy na Śląsku austryackim; przytem mój portret podała, a kilka miesięcy przedtem był w tej samej gazecie opis pana Torrey i pracy jego w Chicago. Ztąd nasza wzajemna o sobie wiadomość [pisownia oryginalna - dop. red.] - pisze we "Wspomnieniach z podróży do Ameryki" Jan Pindór, pastor i teolog ewangelicko-augsburski urodzony w Lesznej Górnej w 1852 roku.

Podróż duchownego odbywała się etapami - z Cieszyna do Hamburga, potem do Bremy i Bremerhaven, skąd ruszał okręt do angielskiego Southampton. - Na pokładzie okrętu roiło się jak w ulu; było coś koło 1500 podróżnych, po największej częśći wychodźców, mężczyzn, kobiet, dzieci. Mężczyźni ustawiali swoje rupiecie, o ile takowe już w wnętrzu okrętu nie były umieszczone, kobiety płakały, spoglądając na ziemię europejską, z którą się po największej części żegnały na zawsze; dzieci czepiając się sukni rodziców piszczały z przestrachu, słowem był zgiełk i pisk aż nieprzyjemnie patrzeć i słuchać. Ten zamęt trwał przeszło dwie godziny, nim wszyscy podróżni znaleźli swe miejsce. Potem nastąpił porządek i spokój - wspominał.

Po kilkudniowym pobycie w Londynie, pastor znów udał się do portowego Southampton, skąd wyruszył w trwający tydzień rejs przez Atlantyk. 3 maja jego podróż dobiegła końca. - Widziałem niejedno wielkie miasto, lecz z tych wszystkich, które widziałem, jest Nowy York najpiękniejszem; w ogóle nie wiem, czy które inne miasto w świecie może się co do piękności położenia, otoczenia, budowy, czystości i porządków równać z Nowym Yorkiem. Ulice wszystkich amerykańskich miast idą jedne wzdluż a drugie w szerz miasta; pierwsze nazywają się alejami (avenue), drugie drogami; każda z nich ma swoję imię lub najczęściej tylko swój numer. Wszystkie są ogromnej długości, bo idą od jednego końca miasta aż na drugi - nie krył zachwytów nad metropolią cieszyński działacz ewangelicki.

Celem wyprawy nie był jednak Nowy Jork, a Chicago, gdzie odbywała się cykliczna Wystawa Światowa - dziś znana pod nazwą EXPO - o którą z sukcesem ubiegała się właśnie współczesna stolica stanu Illinois. Jak wyjaśnia Pindór, impreza uświetnić 400. rocznicę odkrycia Ameryki. - Podczas wystawy przemieniono pewną część budynku szkolnego na mieszkania dla zaproszonych pastorów, którzy w religijnej pracy mieli brać udział. Byli tam rozmaici kaznodzieje, profesorowie, śpiewacy i śpiewaczki, prawie wyłącznie Anglicy i Amerykanie. Każdy zabawił króciej lub dłużej, a znów innemu ustępował miejsca. Przez całe lato tylko ich kilku zostawało. Podczas mojego pobytu byłem tam jedyny obcy; wszyscy inni byli angielskiego pochodzenia, rozumieli tylko po angielsku. Nie mogłem się więc w domu rozmówić inaczej jak po amerykańsku, co miało swoje trudności, lecz nie mało wpłynęło na uzyskanie wprawy w tym języku - zaznacza.

W swojej książce (która dostępna jest cyfrowo tutaj) Pindór pisze o różnicach między podejściem do religii w Stanach Zjednoczonych i Europie, opisuje różne zwyczaje i nabożeństwa. JCo ważne, duchownemu powierzono tam też pewną misję ewangelizacyjną. - Jest smutną to powiedzieć, ale jednak rzecz ma się tak, pomiędzy wszystkimi wychodźcami do Ameryki są co do nauki i oświecenia Polacy bardzo zaniedbani, bo nawet między Słowakami jest więcej ludzi otartych w świecie. Znajdują się między Polakami chlubne wyjątki, a sporą liczbę bardzo zacnych i oświeconych ludzi znalazłem w Chicago, lecz stosunkowo procent takowych jest bardzo niski. Mojem zadaniem było poczynić kroki, aby jaką misyą między tamtejszą polską ludnością zagaić. Zadanie zaprawdę nie łatwe do spełnienia, i kto wie, czybym się był odważył pojechać do Chicago, gdybym był o prawdziwym stanie rzeczy wiedział! - podkreśla.

Na zakończenie ponad 140-stronicowej publikacji duchowny krótko podsumował całą wyprawę [pisownia oryginalna]. - Czy moja praca w Ameryce jakie owoce wydała, nie do mnie należy ocenić. Odzywają się ztąd pojedyncze głosy o książki religijne w polskim języku. Ile zaś ja sam osobiście z tej wycieczki umysłowo korzystałem, a to korzystałem tak dla siebie jak dla pracy mojej w winnicy Chrystusowej, sam to najlepiej z wielką wdzięcznością odczuwam. Cała ta wyprawa wydaje mi się dziś, jakby to sen był a nie rzeczywistość.

KR

źródło: ox.pl
dodał: Krzysztof Rojowski

Komentarze

3
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze internautów. Wpisy niezgodne z regulaminem będą usuwane.
Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu.
Zobacz regulamin
2022-01-19 08:34:20
robespierre: W 1776 r. trzynaście dotychczasowych kolonii Wielkiej Brytanii położonych w Ameryce Północnej ogłosiło Deklarację Niepodległości. Rozpoczęła się wieloletnia wojna zakończona dopiero w 1783 r., a następnie wznowiona w latach 1812-1814. Wspólnota społeczeństwa amerykańskiego tworzyła się nie tylko na bazie tego długotrwałego konfliktu. Koloniści pochodzący z różnych europejskich krajów, zwłaszcza tych uważanych wówczas za protestanckie, już wcześniej razem zmagali się z Indianami, których niemiłosiernie eksterminowali i spychali na terytoria położone w głębi kontynentu. Osadników łączyła wspólnota interesów, niechęć do tubylców i budowanie cywilizacji w Nowym Świecie. Stary kontynent opuszczali z różnych przyczyn. Ojcowie Pielgrzymi, wpisani w mit założycielski USA, w 1621 przypłynęli do nowej ojczyzny kierowani niezadowoleniem ze stosunków wyznaniowych panujących w ówczesnej Anglii. Ich zdaniem, Londyn w swej nietolerancyjnej wobec katolików (zwanych papistami) polityce, był zbyt mało radykalny, dlatego ci przepłynęli przez ocean, aby na nowej ziemi budować odzwierciedlające biblijne wskazania idealne społeczeństwo. To właśnie na Biblii i jej dosłownej interpretacji, wzniesione przez półtora wieku zostały Stany Zjednoczone.
2022-01-19 08:35:27
robespierre: Nowy Świat, w ich ujęciu, został potraktowany jako biblijna Ziemia Obiecana, a zamieszkująca tę ziemię ludność błędnie utożsamili z opisanymi w Torze Kananejczykami, których przeznaczeniem była zagłada. Koloniści nie stanowili monolitu pod względem wyznaniowym ani tym bardziej etnicznym, drzwi były otwarte dla każdego, w szczególności, jeżeli podzielał światopogląd protestancki i pochodził z Europy, konkretnych protestanckich krajów. Niechęć do tyrańskich monarchicznych rządów, antykatolickie nastawienie, a zwłaszcza podatność na łączące wieloetniczną społeczność liberalne idee stały się podwalinami elity społeczeństwa amerykańskiego, do dziś określanej mianem WASP. To właśnie w takiej atmosferze i duchu wychowana została Elżbieta Seton, której życie (1774-1821) przypadło na okres walki kolonistów amerykańskich o niepodległość.
2022-01-19 08:35:58
robespierre: Ówczesne społeczeństwo amerykańskie radykalnie i dosłownie podchodzące do interpretacji Biblii dzieliło się na szereg wspólnot wyznaniowych, których łączyła niechęć, a nawet nienawiść do katolicyzmu. E. Seton w czasie swej podróży po terenie współczesnych Włoch w 1805 r. Dokonała konwersji na katolicyzm, co nie spotkało się ze zrozumieniem ze strony jej bliskich i znajomych. Poddana ostracyzmowi po powrocie do USA, ze względów wyznaniowych zmuszona została do przeprowadzki w bardziej tolerancyjny region tego już wówczas dobrze zapowiadającego się państwa. Pomimo doznanych trudności, wytrwała w swych przekonaniach. Jej konwersja należy do jednej z pierwszych z tych bardziej znanych wśród amerykańskiego społeczeństwa. Chrześcijaństwo skupia szereg różnych wspólnot wyznaniowych, których łączy Jezus Chrystus, chrzest i Biblia. Pomimo różnych poglądów, powinniśmy w pierwszej kolejności skupiać się na tym, co nas łączy.
Musisz się zalogować, aby móc wystawiać komentarze.
Nie masz konta? Zarejestruj się i sprawdź, co możesz zyskać.
To również może Ciebie zainteresować:
Ostatnio dodane artykuły: