Trudna nauka segregacji

Czwarty miesiąc trwa akcja segregacji w górach. Przyswajanie nowych zasad idzie z oporami. Śmieci wrzucane są do worków, ale często „jak leci". A powinny być osobno segregowane szkło, plastik, papiery. Na próbę wybrano Jaworzynkę. Pod koniec maja gmina zakupiła za 9 tys. zł worki na kilka rodzajów odpadów i rozdała je mieszkańcom. Od czerwca regularnie co wtorek następuje odbiór. Worki wystawiane są przed płot. o resztę martwi się specjalistyczna Firma.
- Segregacja nie wypaliła tak do końca. Choć latwo zauważyć. ze panuje teraz większy porządek, bo jednak więcej śmieci trafia do worków zamiast do rowów i lasów. Niestety w workach jest wszystko pomieszane. Po weekendzie ilość worków wypełnionych śmieciami gwałtownie rośnie, ale to zasługa gości mających w groniach domki letniskowe. Zamiast wieźć odpady na Górny Śląsk, podrzucają je przy drogach. Tak jest zresztą od lat. W sierpniu faktura za wywóz opiewała na 40 tys. zł. To sporo - mówi wójt Danuta Rabin.
Władze gminy nie poddają się. Za zgodą radnych przymierzają się do zakupu 110-litrowych kontenerów. Taki pojemnik dostanie każde gospodarstwo i odbiór będzie następował bezpośrednio z posesji. - Do kontenera trafiałyby wszystkie odpady, których nie można posegregować i to byłoby odpłatne, a odpady posegregowane zabierane będą jak dotąd na koszt gminy - wyjaśnia D. Rabin. - Zimą mogą być co prawda kłopoty z dojazdem śmieciarek do wyżej położonych  przysiółków, ale w razie takiej konieczności można pojemniki dowozie konno do określonego punktu. Tak robią w Milówce. Akcją objęty zostanie również Koniaków - dodaje. Niestety, w istebniańskich lasach wciąż można napotkać dzikie wysypiska, i to całkiem świeże. Jedni podrzucają gruz, inni ziemię z wykopów - albo różne zardzewiałe szkaradztwa, opony, całe reklamówki butelek. Nie pomagają apele o szanowanie środowiska, o zachowanie czystości będącej wszak wizytówką gminy chcącej żyć z turystyki. Stare przyzwyczajenia nadal są silniejsze.