Syrena wyje, pożaru nie ma
Kiedy wyje syrena każdy strażak ochotnik rzuca wszystko i biegnie do remizy, bo jej odgłos - to głos o pomoc. Jednak strażacy-ochotnicy ze Skoczowa swojej syreny mają już dość. Zupełnie nie chce ona z nimi współpracować. – Chyba coś nabroiliśmy, że ta syrena nas tak straszy. Włącza się samoistnie – mówi Roman Kohut, naczelnik Ochotniczej Straży Pożarnej w Skoczowie. I zamiast do pożaru wzywa strażaków, ot tak sobie...Do takich alarmów w Skoczowie doszło już trzy razy. – Trzykrotnie strażacy przybiegli do akcji, na którą nie wyruszyliśmy, bo nic się nie stało... A wezwanie było kaprysem naszej syreny... Wszystkie alarmy były na szczęście za dnia – dodaje Roman Kohut.
Prócz odgłosu syreny strażacy na swoje telefony komórkowe dostają też sms-y, informujące o akcji.Jednak nowej technologii nie zawsze wierzą – Ten system czasem może szwankować, więc standardowo na odgłos syreny strażacy się zbierają. Śmiejemy się, że ta nasza syrena chce zadbać o kondycję fizyczną strażaków – dodaje naczelnik z uśmiechem.
Strażacy codziennie sprawdzają, dlaczego syrena szwankuje. Zwykle o akacji alarmują dwie syreny, ale tylko jedna włącza się bez potrzeby. Ratownicy martwią się też, że skutek może być odwrotny i kiedy trzeba będzie ich powiadomić o pożarze, czy innej katastrofie, syreny nie będą się odzywać. Sama instalacja ma też już swoje lata i może dlatego wzywa nie do pożaru, a wymiany syreny... – Sami próbujemy dojść do tego co mogło się stać, bo wyje tylko jedna z dwóch syren. Niebawem ma też dotrzeć do nas specjalista, który zna się na tego typu sprawach. Mamy nadzieję, że to pomoże – kwituje Roman Kohut.
Dorota Kochman
Komentarze
Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu.
Nie masz konta? Zarejestruj się i sprawdź, co możesz zyskać.