Gdy kobieta piłkę kopie…

Zamiast komedii romantycznych i wielogodzinnego buszowania po sklepach, wolą mecze piłki nożnej. Zamiast szpilek zakładają korki i nie przeraża ich wcale błoto na boisku. Mają naście lat i wielki zapał do gry w piłkę nożną. Kobiecy Klub Sportowy Wisła ze Skoczowa obchodzi pierwszy rok działalności.

Patrycja Mika nie pamięta kiedy ostatnio włożyła na siebie sukienkę. Ania Korzec przyznaje, że buty na obcasach wkłada tylko od święta. Próżno szukać makijażu na twarzach dziewczyn grających w drużynie piłki nożnej, rzadko która nosi też biżuterię. - Piłka jest najważniejsza, wolimy mecze od tych “niby kobiecych” zajęć - mówią z uśmiechem zawodniczki Wisły ze Skoczowa.
Dziewczyny mają po kilkanaście lat i jak mówią piłka nożna jest ich wielką pasją. Mają już na koncie pierwsze sukcesy, choć klub działa dopiero pierwszy rok. Udało się między innymi wywalczyć pierwsze miejsce w Otwartych Mistrzostwach Wielkopolski o Puchar Marszałka Województwa Wielkopolskiego, nieźle idą im również rozgrywki ligowe.
Choć kobieca piłka nożna nie jest już rewolucją to jednak trudno uwierzyć w to, że mecze są dużo brutalniejsze od tych rozgrywanych przez mężczyzn. - Kobieca piłka jest bardziej techniczna, ale częściej dochodzi też do agresywnych akcji  - tłumaczy Ania Przybyła, piłkarka Wisły. Być może właśnie dlatego dziewczyny czują, ze mężczyźni mają do nich respekt. - Z opinią na temat naszej drużyny bywa różnie. Są tacy, którzy się nam dziwią, że właśnie taki sport wybrałyśmy, ale są i tacy, którzy nas podziwiają za to co robimy. Chłopcy wręcz czasem się nas boją - stwierdza Sonia Fajer, którą fascynacją do piłki nożnej zaraził tata.
Dziewczyny przyznają, że sił do walki o kolejne zwycięstwa im z pewnością nie braknie. Kobiecy Klub Sportowy Wisła obchodzi pierwszą rocznicę istnienia. Nie przypadkowo data zbiega się z  Dniem Kobiet, bo przecież piłkarki również mają wtedy swoje święto, a dziewczyny chcą świętować podwójnie.

Dorota Kochman