Dziewięć(!) goli w Chybiu

Gospodarze nie mogli sobie wymarzyć lepszego rozpoczęcia spotkania, bo po niespełna kwadransie gry prowadzili już różnicą dwóch bramek, a dublet ustrzelił Kamil Wójcikowski. Piłkarze Beskidu odpowiedzieli w 20. minucie po bramce Kazimierza Ferfeckiego z rzutu karnego, ale podopieczni Szymona Miłka dołożyli jeszcze dwa trafienia przed zmianą stron, a na listę strzelców wpisał się m.in. Wójcikowki, który skompletował hat-tricka. - U przeciwnika były wyraźne braki kadrowe, m.in. nie wystąpił Michał Grześ, a my zagraliśmy na poziomie, którego oczekujemy w każdym kolejnym meczu. Szybko strzelone bramki pozwoliły nabrać pewności siebie – przyznał Szymon Miłek.

Goli nie zabrakło również w drugiej części spotkania, a chybianie dowieźli bezpieczną przewagę do końcowego gwizdka, wygrywając 7:2. Cukrownik odniósł już czwarte zwycięstwo w sezonie i nadal pozostaje niepokonaną drużyną w A klasie. - Faworytami do mistrzostwa są inne zespoły, m.in. Kończyce Małe, Dębowiec czy Brenna. Chcemy być zespołem nieprzyjemnym dla drużyn walczących o awans. W Chybiu, pomimo poziomu, jest spore zainteresowanie tym, co dzieje się w klubie. Sporo ludzi z zewnątrz pomaga przy organizacji tego wszystkiego i chciałbym podziękować tym osobom – dodał szkoleniowiec Chybia.

- Szybko stracone bramki na początku meczu ustawiły mecz. Plan był taki, aby się cofnąć i spróbować kontrować, a po tych inkasowanych golach już nie mogliśmy tych założeń realizować. Dużo prostych błędów, które nie powinny nam się przytrafiać, a jednak się zdarzają – przyznał Przemysław Meissner. - Początek sezonu nie układa się po naszej myśli – nie mamy formy i gra pozostawia wiele do życzenia. Co prawda, mamy na koncie dwanaście punktów, ale w sporej mierze zawdzięczamy to waleczności na murawie – dodał szkoleniowiec Beskidu.

A klasa, 7. kolejka:
Cukrownik Chybie - Beskid Brenna 7:2 (4:1)
6‘ Wójcikowski, 11‘ Wójcikowski, 30‘ Kochman, 44‘ Wójcikowski, 52‘ Wójcikowski, 78‘ Michalski, 84‘ Kochman - 20‘ Ferfecki, 56‘ Ferfecki

ap