Uniatowski - tribute to Wodecki/Zaucha/Sinatra
Niedzielny koncert był już drugim występem artysty z Torunia w cieszyńskim teatrze w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Tym razem jednak, poza utworami z najnowszej płyty Sławka Uniatowskiego usłyszeliśmy największe przeboje m.in. Zbigniewa Wodeckiego. Artysta zabawiał również publiczność różnego rodzaju anegdotami i wspomnieniami, związanymi ze swoim repertuarem – kiedyś, jak poszedłem ze Zbyszkiem na papierosa, wiedzą państwo, oficjalnie nikt nie pali, ale jakoś tak się złożyło, że wyszliśmy, zaczęliśmy rozmawiać. Na to przyszedł ochroniarz i powiedział, że nie można tutaj palić, żebyśmy poszli od zawietrznej, bo tam nie ma kamer. No to poszliśmy i kontynuowaliśmy naszą rozmowę. I mówię mu, że dla mnie jest teraz najlepszym polskim wokalistą i odpowiedział mi, że ja w takim razie jestem na drugim miejscu – żartował Uniatowski.
Podczas występu można było usłyszeć kilkanaście utworów, jednak to podczas bisu publiczność mogła cieszyć się chyba najbardziej wyczekiwaną piosenką. Nie ma wspomnień o Wodeckim, bez piosenki, która przez lata była czołówką znanej polskiej bajki. Mowa oczywiście o „Pszczółce Mai”. Jak podkreślał Uniatowski, piosenka trwa około minuty, w związku z czym, żeby publiczność mogła się nacieszyć muzyką, wykonał ją dwukrotnie.
JŚ
Komentarze
Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu.
Nie masz konta? Zarejestruj się i sprawdź, co możesz zyskać.