Jo je mały połaźnicziek... czyli o winszowaniu w dniu św. Szczepana
O ile w Boże Narodzenie obowiązywał bezwzględny zakaz odwiedzin, to w św. Szczepana zarówno dzieci, jak i dorośli odwiedzali domy z życzeniami i kolędą - dobrą i ważną nowiną o narodzeniu Dzieciątka. To okres darzenia się - słowem. Tak jak w każdym zwyczaju związanym z zasadą do ut des (daję, abyś dawał, inaczej antropologiczna zasada wzajemności) obowiązywała wymiana darów - połaźnicziek przynosił gałązkę i życzenia, gospodarz ofiarowywał kołocza, jabłka, później też pieniądze. Zwyczaj "chodzynio po połazach" jest do dziś żywy we wsiach Beskidu Śląskiego. Najczęściej 'połazują' dzieci, które z zieloną gałązką jodły lub świerka przystrojoną we wstążki i kwiatki z bibuły, udają się do najbliższych sąsiadów i rodziny.
Na połazy, czyli składanie życzeń, trzeba udać się wcześnie rano, jeszcze przed poranną mszą świętą (czyli przed 7.00 połazy powinny być zakończone). Jest to bowiem w ludowym wyobrażeniu czas najlepszy, sakralny i błogosławiony. Obowiązkowo powinszować trzeba było "potkom" (chrzestnym), dziadkom i najbliższym sąsiadom. Teksty życzeń były różnorodne, np.:
Jo je mały połaźnicziek
przysziełech tu po trójnicziek
trojnicziek mi dejcie
sy mnie szie nie szimiyjcie
bojo z wozym nie jadym
suchej rziepy nie wiezym
co mi doczie o weznym
lebo grosz lebo dwa
to je dobro kolynda
lebo stówkym lebo dwie
to mi kapsy nie urwie
lub
Jo je mały żiocziek
Spiywom jako ptosziek
Ptośkowie spiwajóm
Jezuska witajóm
Jo by teżś tak witoł
Kołocićka pytoł
Kołoczićka dejcie
Sy mnie się nie śmiyjcie
Bo jo z wozym nie jadym
Suchej rzepy nie wiezym
Co mi docie to weznym
Abo stówkym abo dwie
To mi kapsy nie urwie *
Wierzono, że wizyta połaźniczka to znak pomyślności, a zebrane od dzieci gałązki wieszano nad drzwiami. Po co?
Posłuchaj
Źle widziane było nie wpuszczenie połaźników do domu. Tacy gospodarze, którzy zamknęli przed kolędnikami drzwi, zyskiwali opinię skąpca i niechętni im sąsiedzi mogli wyciągnąć konsekwencje, np. nie pomóc w pracach w polu w ciągu roku. Źle też widziano posyłanie na połazy wszystkich dzieci z domu.
Po dzieciach z kolędą przychodzili dorośli. Dorośli często wymyślali swoje oracje życzeniowe na "poczkaniu", czyli improwizowali. Jedną ze znanych niegdyś form życzeń dorosłych było tzw. osądzowani, najczęściej tematycznie związane ze zbożem.
Posłuchaj
W dzień św. Szczepana możliwy jest też - według przekonań dawnych górali - cud zboża, w tym właśnie dniu w kościele katolickim odbywa się święcenie owsa i wody. Wierzono, że garstka poświęconego owsa przyniesie obfity urodzaj w przyszłym roku, dlatego często wsypywano ją do "wiertlika" (drewniana miska, którą odmierzano zboże przed siewem).
Prócz połaźników inną formą kolędowania rozpoczynającą się również w dniu św. Szczepana byli pastuszkowie, o tym zwyczaju przeczytacie w piątek w kolejnym artykule z cyklu.
* Teksty życzeń pochodzą z książki Małgorzaty Kiereś "Doroczna obrzędowość w społeczności zróżnicowanych religijnie na pograniczu polsko-czesko-słowackim. Opis etnograficzny", Cieszyn 2007, s. 118-119.
** W artykułach opisano świąteczne zwyczaje górali na przykładzie Istebnej, jednak są one zasadniczo podobne dla wszystkich górali żyjących na ziemi cieszyńskiej.
Zobacz też:
Szulka masła i godni kraiczek (o wieczerzy wigilijnej)
Deliny wydrzyte, drzewo naniesione (o przygotowaniach do świąt)
Komentarze
Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu.
Nie masz konta? Zarejestruj się i sprawdź, co możesz zyskać.