Zespół Istebna zagrał na odpuście w Herczawie
Bo wydarzenie przygotowano z wielkim rozmachem. Jako, że jednak kanwą jego organizacji było święto kościelne, to zaczęto od odprawienia dwóch mszy – kolejno polskiej i czeskiej w miejscowym kościele pw św. św. Cyryla i Metodego. Po nich jednak przyszedł czas nie tylko na odpustowy jarmark, ale też program artystyczny. Słowem odpust w Herczawie przeradza się zawsze w święto gminy. I nie inaczej stało się tego roku. A że po lokdawnie ludzie najwyraźniej spragnieni są imprez, być może do Herczawy ściągnęły jeszcze większe tłumy, aniżeli zazwyczaj.
Zarówno na odpustowych straganach, jak i w stoiskach gastronomicznych każdy chyba mógł znaleźć coś interesującego dla siebie. Były i tradycyjne kiełbaski i inne mięsiwa, ale – z uwagi na bliskość granicznego trójstyku – nie mogło zabraknąć węgierskiego specjału, jakim są langosze. Te cieszyły się chyba największym powodzeniem. W kwestii piwa natomiast słowacki „Urpiner” raczej nie znajdował zbyt wielu miłośników przegrywając z czeskim „Radegastem”. Słowem – pełne wykorzystanie położenia na trójstyku. Z każdego z graniczących ze sobą państw to, co najlepsze i najatrakcyjniejsze.
Równie różnorodna była muzyka. Wśród płynących ze sceny rytmów też każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Występ otworzył countrowo-bluesowy zespół „Magdon” z Trzyńca. Jednym z jego muzyków jest rodowity Warszawiak, który osiadł na Zaolziu wiele lat temu, więc choć główny repertuar zespołu jest czeskojęzyczny, to grają też polskie cowery, takie, jak „Ewka”, „Jolka”, „Autobiografia”. Kapela „Lipka” z Jabłonkowa gra góralską muzykę Beskidu Sląskiego, śpiewają więc „po naszymu”. Tak samo, jak zespół „Istebna”. Muzycy wszystkich trzech grających tego dnia na żywo zespołów przyznali, że był to ich pierwszy od półtora roku występ przed tak ogromną publicznością. A dla „Magdonu” w ogóle pierwszy. Muzycy z „Lipki” i „Istebnej”, odkąd przepisy pozwoliły na powrót organizować imprezy typu wesela, na brak występów nie narzekają. - Gramy ostatnio bardzo dużo. Wszystkie imprezy mocno ruszyły i organizatorzy korzystają z poluzowania obostrzeń. Choć było to pierwsze nasze granie od półtora roku poza granicami Polski – mówi Tadeusz Papierzyński. - Bardzo fajnie znów widzieć tyle bawiących się, uśmiechniętych i zadowolonych osób! - podsumował.
Po występach zespołów grających na żywo do samej północy muzykę serwowali DJ-e. A że stoiska gastronomiczne również do późnych godzin serwowały jadło i napitki, to festynowa zabawa trwała w najlepsze.
(indi)
film z występu zespoiłu "Istebna" zobaczyć można tutaj
Komentarze
Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu.









Nie masz konta? Zarejestruj się i sprawdź, co możesz zyskać.
