Zaloguj się
Jesteś nowy na OX.PL?
Zaloguj się
Jesteś nowy na OX.PL?
wiadomości

Książka historyczna o tragedii żywocickiej została wydana także po polsku

Książka czeskiego historyka Mečislava Boráka „Svědectví ze Životic” w opinii osób interesujących się tematem tragedii żywocickiej stanowi najpełniejsze i najbardziej obiektywne źródło informacji o tamtych tragicznych wydarzeniach okresu II wojny światowej. Wydana przez Muzeum Ziemi Cieszyńskiej (Muzeum Těšínska) ponad 20 lat temu pozycja została wznowiona, a ponadto wydana także w tłumaczeniu na język polski.

Zdecydowaliśmy się na wydanie tej książki zarówno po polsku, jak i po czesku, gdyż w kwestii faktografii nie ma lepiej dopracowanej publikacji. Profesor Borák był naprawdę ekspertem w tej dziedzinie. Naszym zamiarem jest, aby książka była dostępna w bibliotekach, szkołach, instytucjach podkreśla Zbyšek Ondřeka, dyrektor Muzeum Ziemi Cieszyńskiej.

- Od kilku lat wspólnie z dyrektorem Ondřeką staramy się edukować społeczeństwo na temat tragedii mieszkańców Śląska Cieszyńskiego podczas II wojny światowej. Badania Mečislava Boráka są tymi najbardziej szczegółowymi, na których możemy się opierać. Opierał się na materiałach archiwalnych, a nie tylko na opowieściach osób, które tamte wydarzenia przeżyły. Jako konsulat zakupiliśmy pewną ilość książek. chcemy je przekazać przede wszystkim wszystkim polskim szkołom na Zaolziu i do wszystkich polonistyk w całej Republice Czeskiej. Również po drugiej stronie granicy chcieliśmy to rozdać – wyjaśnia Wołłejko-Chwastowicz - Konsul Generalna RP w Ostrawie. - Chciałabym polecić wszystkim, żeby sobie przeczytali również wstęp historyczny, który pan profesor Borák napisał, bo uważam, że jest niezwykle obiektywny jeżeli chodzi o przedstawienie historii na Śląsku Cieszyńskim. Wydaje mi się, że jest to bardzo obiektywnie napisane – dodaje.

„Świadectwo z Żywocic” na język polski przetłumaczyła Irena Prengel Adamczyk, emerytowany pracownik Muzeum Sląska Cieszyńskiego. Tłumaczka przyznała, że podczas pracy nad tą książką większe trudności miała w zakresie emocjonalnym, aniżeli technicznym. - Najgorsze było tłumaczenie bezpośrednich relacji najbliższych rodzin pomordowanych. Kiedy Pan Borák rozpoczynał badania nad sprawą Żywocic, wielu bezpośrednich świadków wtedy jeszcze żyło. Nawet jeżeli państwo będziecie czytać, to też będziecie przeżywać. A ja, jako tłumacz, muszę się wgryźć w tekst, czytać kilkakrotnie, żeby go przetłumaczyć. W związku z tym oddziaływanie emocjonalne było ogromne. Przyznam się, że pierwszy raz z czymś takim miałam do czynienia. I było to bardzo trudne emocjonalnie – wyznała tłumaczka.

Jeśli jednak chodzi o problemy techniczne przyznała, że praca tłumacza w regionie dwujęzycznym przysparza pewnych trudności. - Czasem bywa na przykład problem z jakąś terminologią specjalistyczną. Zwłaszcza z nazwami instytucji, które w języku polskim nie mają odpowiednika, czy w przypadku formacji wojskowych. Bywają też problemy z nazwami geograficznymi. Te jednak akurat nie występują na Śląsku cieszyńskim. Polscy geografowie wydali bowiem cały ogromny słownik nazw geograficznych, które mają odpowiedniki w języku polskim i tam oczywiście jest całe Zaolzie. Można go sobie ściągnąć z internetu – wyjaśnia Adamczyk. (o tym, jak poprawnie stosować nazwy miejscowe na Śląsku Cieszyńskim pisaliśmy tutaj)

Tłumaczka dodaje, że imiona i nazwiska pozostawiła w polskiej wersji językowej tak, jak zapisał je w pierwotnym tekście Mečislav Borák. - Pan profesor Borák sam używał takich form, jakie mu były przekazane. W pierwotnym tekście u osób polskiej narodowości używał polskich zapisów imion i nazwisk, a u osób czeskiej narodowości – czeskich. I tak pozostało też w tłumaczeniu.

Obie wersje językowe do druku przygotował Radim Jež. Podczas zorganizowanej 7 lutego w Muzeum Ziemi Cieszyńskiej (Muzeum Těšínska) konferencji prasowej opowiedział o tym, jak wyglądało przygotowanie książki do druku. Podkreślił, że sporym utrudnieniem w pracy nad wznowieniem publikacji był fakt, że autor już nie żyje i nie można było z nim konsultować ewentualnych zmian i poprawek. W efekcie – jak podkreślali zarówno wydawca, tłumaczka, jak i redaktor publikacji nie ingerowali w pierwotny autorski tekst. Jež natomiast uzupełnił zarówno wznowione czeskie, jak i polskie wydanie o ikonografię, dodatkowe pozycje bibliografii, rozszerzył także i ujednolicił aparat naukowy. „Świadectwo z Żywocic” jest bowiem – co bardzo podkreślał podczas konferencji prasowej wydawca – pozycją naukową.

- Pomysł kolejnego wznowienia publikacji na temat tragicznych wydarzeń w Żywocicach w sierpniu 1944 roku autorstwa profesora Mečislava Boráka pojawił się już w roku 2021 i dojrzewał przez kilka miesięcy. A by temat ten przybliżyć szerszemu gronu czytelników, to pomyśleliśmy o przetłumaczeniu wersji czeskiej również na język polski. Zatem obecnie, po dwóch latach, nasz zamiar stał się rzeczywistością – mówi Radim Jež.

Wznowienie oraz przygotowanie polskiego wydania Muzeum udało się zrealizować dzięki wsparciu wielu osób oraz dofinansowaniu województwa morawsko-śląskiego, czyli organu założycielskiego Muzeum oraz Konsulatu Generalnego RP w Ostrawie.

- Nowe wydanie publikacji starałem się, oczywiście w ramach możliwości, uzupełnić ilustracjami nie publikowanymi wcześniej. Po raz pierwszy pojawiły się niektóre fotografie, dokumenty i mapy. Po raz pierwszy też zlokalizowana została w literaturze nie istniejąca już dziś gospoda Izydora Mokrosza - miejsce starcia pomiędzy partyzantami i członkami cieszyńskiego Gestapo. Do najcenniejszych ilustracji należą reprodukcje niezrealizowanych projektów graficznych pomnika poświęconego ofiarom mordu, jaki popełnił niemiecki okupant 6 Sierpnia w Żywocicach i okolicznych miejscowościach wykonanych przez malarza akademickiego Franciszka Świdra w pierwszej połowie 1947 roku. Krzyż będący dominującym symbolem zaplanowanego projektu nie spotkał się wtedy z aprobatą reprezentacji politycznej i Świder musiał swój pierwotny zamiar zasadniczo zmienić. Nowa koncepcja tego pomnika z rzeźbą matki z dzieckiem na ręku stojącej nad zamordowanym mężem przerodziła się w stały symbol tragedii – wyjaśnia Jež.

Książka dostępna jest w Muzeum Ziemi Cieszyńskiej w Czeskim Cieszynie oraz w kasie Muzeum Śląska Cieszyńskiego.

(indi)

źródło: ox.pl
dodał: indi

Komentarze

6
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze internautów. Wpisy niezgodne z regulaminem będą usuwane.
Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu.
Zobacz regulamin
2024-02-16 16:12:55
Mach: Z całym szacunkiem dla historyka Mecislava Boraka i jego książki, to społeczność polska na Zaolziu i po polskiej stronie Śląska Cieszyńskiego już od lat bo od 1980 r. (I wydanie) ma doskonałą książkę autorstwa Otylii Toboły pt.:"Lutyńskie tango i inne historie wojenne z Zaolzia ", która to dość wnikliwie i myślę ,że wystarczająco traktuje o historii tragedii w Żywocicach, a jednocześnie opisuje cały wkład polskiego ruch oporu mieszkańców Zaolzia w czasie II Wojny Światowej. Trzeba zaznaczyć ,że do drugiego wydania (2004 r.) książki Otylii Toboły i kolejnego w 2023 r. sam Mecislav Borak napisał obszerny wstęp. Nie umniejszając treści książki Mecislava Boraka to niech Museum Tesinska niech dołoży starań by to jego pozycja trafiła do czeskich szkół, czytelni i bibliotek i dodatkowo była tam czytana, bo kiedy ukazały się kolejne wydania "Lutyńskiego tanga... nikt z ówczesnych ani też obecnych muzealników Tesinska nikt z równą gorliwością nie apelował by książka O.Toboły trafiła do czeskich szkół na Zaolziu, nikt też ówcześnie z czeskich władz nie apelował aby jej pozycja trafiła do szkół czy bibliotek czeskich a przecież i jej pozycji nie można odmówić obiektywizmu. Nie przeczę "obiektywizmowi", Boraka, ale nie zawsze pisownia czeska nazwisk świadczyła ,że zamordowani obywatele Żywocic byli narodowości czeskiej od pokoleń ,ale co najwyżej stało się to za sprawą nacisków ustanowionej administracji czeskiej po podziale Księstwa Cieszyńskiego w 1920 r. Wystarczy i obecnie przejść się alejami zaolziańskich cmentarzy jak dawniej polskie nazwiska ewoluowały na pisownię czeską. Nie ulega wątpliwości ,że polski ruch oporu na Zaolziu pochłonął więcej polskich ofiar niż w pozostałej części Czech poniósł czeski ruch oporu. To raczej potencjał armii czeskiej wzmocnił machinę wojenną Hitlera. Miałem możliwość rozmowy z autorką książki, dziećmi dowódcy oddziału dokonującego zamachu na esesmana w gospodzie u Mokrosza ,a także świadkami -dziećmi zabójstw dokonanymi przez gestapo na ich rodzicach.
2024-02-17 10:59:14
koszor: Machu - dziękuję za wartościowy komentarz.
2024-02-17 11:06:21
koszor: "Nie ulega wątpliwości ,że polski ruch oporu na Zaolziu pochłonął więcej polskich ofiar niż w pozostałej części Czech poniósł czeski ruch oporu." Ostro to napisałeś, ale taka prawda. Czesi mieli Powstanie Praskie od 5 do 9 maja 1945, jak już było w zasadzie po wojnie. Jest film, o dziwo czeski, "Młyn Habermana" w czeskiej i niemieckiej wersji językowej, zobacz sobie, jakie postawy przyjmowali Czesi w czasie drugiej wojny światowej. Zresztą do dzisiaj ten naród ma pełno nienawiści do obcych, skrywanej pod płaszczykiem wesołego Czecha z piwem w ręku.
2024-02-17 13:33:00
Mach: Koszor, wypowiadanie sądów na temat całego narodu jest dosyć ryzykownym stwierdzeniem. W tej sprawie zalecam ostrożność. Postawy ludzi niezależnie czy to by byli Polacy czy Czesi czy inne nacje wobec zagrożeń w tym wojny były różne, wszędzie znajdziemy bohaterów i kolaborantów ,ludzi biernych i czynnie angażujących się w zależności od sytuacji, w której przyszło się im znaleźć. Mentalnie Polacy i Czesi pewnie się różnią i nie zawsze cechy jednych należy stawiać przed drugimi- często o postawach decydują doświadczenia historyczne i nie tylko. Mecislav Borak na pewno należy do tych historyków czeskich ,który poświęcił sporo badań historycznych nad losami mieszkańców Zaolzia w czasie okupacji i trzeba mu oddać honor. Przez polską społeczność Zaolzia jego badania na pewno zostały docenione, ale jego książki w tym zakresie niech czyta głownie młodzież czeska, która zresztą jak i sam autor uważa ,że te ziemie historycznie były czeskie co dla społeczności polskiej już nie jest takie oczywiste.
2024-02-17 19:02:13
Artur_z_bažin: pogadały dwa przypały, jeden cienki drugi mały - klasyczna gadka-szmatka osobników, dla których wioska w jakiej się urodzili i kościół w jakim ich ochrzczono to największe życiowe wyróżnienie i powody do dumy - ten typ co nie ogarnia prostego faktu, że na świecie są tysiące podobnych wiosek i kościołów, nie tylko za Olzą, a w każdej takiej wiosce podobne mędrki się znajdą, także za Olzą
2024-02-17 19:25:59
Mach: Niedouczony gamoń z Ogrodzonej zabrał prymitywnie głos i czterokrotnie jak do tej pory sam siebie zalajkował na zielono. Ten chory psychol już tak ma , inaczej nie potrafi.
Musisz się zalogować, aby móc wystawiać komentarze.
Nie masz konta? Zarejestruj się i sprawdź, co możesz zyskać.
To również może Ciebie zainteresować:
Ostatnio dodane artykuły: