Cieszyniok za Wielkim Murem. Z kart historii Śląska Cieszyńskiego
Urodzony w 1881 roku w Cieszynie dyplomata to niestety dość tajemnicza postać. O ile jego ojciec chętnie spisywał swoje doświadczenia podróżnicze i je wydawał, tak jego syn nie przejął pasji do kronikarstwa. Zdecydowanie jednak pokochał podróże - bywał wielokrtonie w Indiach, Chinach, Japonii czy Stanach Zjednoczonych. Działał też w placówkach dyplomatycznych w San Francisco, Szanghaju, Harbinie, a także w polskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych czy sekretariacie generalnym Ligi Narodów - przedwojennego poprzednika Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Przede wszystkim jednak działalność dyplomatyczna Karola Pindóra skoncentrowana była wokół problemów Polaków na Dalekim Wschodzie - do Azji po raz pierwszy wyruszył w 1903 roku, a już rok później zaczął pracę w chińskiej administracji celnej oraz tamtejszej ambasadzie Austro-Węgier. Co jednak ważne, nie zapomniał o ojczystej ziemi - w 1919 roku został członkiem Rady Narodowej Księstwa Cieszyńskiego. - Dał się poznać jako bezkompromisowy obrońca polskości - pisze o nim Wojciech Skóra, w artykule "Organizacja i pierwszy okres działalności polskich konsulatów w Harbinie i Władywostoku w latach 1920-1924", który znalazł się w monografii "Polskie ślady na Dalekim Wschodzie. Polacy w Harbinie" pod red. A. Furiera.
Na Śląsku Cieszyńskim jednak nie dane mu było zbyt długo przebywać. Już rok później otrzymał nominację na konsula generalnego w San Francisco. - Kierował tą placówką do marca 1921 roku. To dzięki jego staraniom i pośrednictwu dzieci polskich ewakuowanych z Władywostoku zostało rozlokowanych w Kalifornii. Po likwidacji – z powodów oszczędnościowych – placówki w San Francisco wyjechał objąć kierownictwo polskiego konsulatu w Szanghaju, skąd przeniesiono go do Harbina - pisze dalej Skóra.
Harbin znany był przed laty jako "polskie miasto w Chinach", za sprawą licznej mniejszości polskiej, która pracowała przy budowie Kolei Wschodniochińskiej pod koniec dziewiętnastego stulecia. Poczatkowo było ich tam nawet 10 tys., a liczba ta wzrosła po rewolucji bolszewickiej. Gdy w 1922 roku Pindór został kierownikiem działającego już od ponad dwóch lat konsulatu, w mieście działały polskie gazety - takie jak "Tygodnik Polski", "Listy polskie z Dalekiego Wschodu" czy "Polski kurier wieczorny z Dalekiego Wschodu", a także kilka polskich szkół oraz dwa kościoły. Placówka dyplomatyczna - wraz z między innymi Izbą Celną, siedzibami redakcji czy drukarnią - działała w budynku stowarzyszenia "Gospoda Polska", gdzie zajmowała siedem pokoi. - Kohabitacja urzędu z organizacjami polonijnymi nie była szczęśliwym pomysłem, co parokrotnie stwierdzali pracownicy placówki. Polacy traktowali konsulat jak kolejną organizację, utylitarnie, bez szacunku należnego reprezentacji władz państwowych. Z drugiej strony taka „symbioza” przynosiła oszczędności budżetowi MSZ oraz dochody „Gospodzie Polskiej”. Konsulat urzędował od godziny 9 do 15, choć dla wystawienia wiz tranzytowych biuro było otwarte o każdej porze, po uprzednim umówieniu się z interesantami. Formalnie okręg urzędowania tworzyły Mandżuria i rosyjskie miasto Błagowieszczeńsk (nad Amurem) wraz z obwodem. Jednak w praktyce załatwiano sprawy z całego Dalekiego Wschodu, ponieważ wobec braku exequatur urzędników nie obowiązywały ograniczenia w tym zakresie. Urzędem zwierzchnim wobec konsulatu – ale jedynie de facto – było Poselstwo RP w Tokio - opisuje jej działalność autor wyżej przytczanego artykułu.
Pindór był zaangażowany w dwa bardzo ważne wydarzenia związane z konsulatem w Harbinie. Już dwa miesiące po objęciu kierownictwa Polska i Chiny ustaliły zasady wzajemnych stosunków, dzięki czemu syn cieszyńskiego pastora mógł oficjalnie reprezentować Polaków przebywających nie tylko w Mandżurii - gdzie leży Harbin - ale też w całych Chinach. Ostateczny traktat polsko-chiński został podpisany lata później, o czym pisała między innymi Gazeta Lwowska w numerze z 12 czerwca 1928: "Dziś w drodze powrotnej z Chin do Polski przejeżdżał przez Moskwę delegat pełnomocny Polski w Charbinie (dawna pisownia nazwy miasta - dop. red.) Karol Pindor, który podpisał ostateczny traktat polsko-chiński. P. Pindor doręczył panu posłowi Patkowi odznaczenie orderu Wielkiego Słońca".
Dzięki porozumieniu z 1922 roku możliwe było przeprowadzenie akcji repatriacji 400 polskich dzieci, którą zainicjował Japoński Czerwony Krzyż, a zaangażowany w nią był również wyżej wspomniany poseł Stanisław Patek - poseł RP w Tokio. - Centrum ewakuacyjne zorganizowano w konsulacie harbińskim. Pod kierunkiem konsula Pindora dokonywano zapisów dzieci. Zgłaszali się też dorośli. Pierwsza sporządzona lista liczyła 600 osób. Konsulat oczywiście pokrywał koszty podróży do kraju - pisze Skóra.
Po wieloletnim pobycie w Chinach Pindór wrócił do Polski, gdzie rozpoczął pracę w nowopowstałym Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Równolegle pracował też w sekretariacie generalnym Ligi Narodów w Genewie, był również cżłonkiem Komisji Śledczej Ligi Narodów do spraw przeciwdziałania porwaniom kobiet i dzieci na wchodzie. Jego losy po zakończeniu służby dyplomatycznej niestety nie są znane, podobie jak data jego śmierci czy miejsce spoczynku.
KR
Komentarze
Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu.
Nie masz konta? Zarejestruj się i sprawdź, co możesz zyskać.