Zaloguj się
Jesteś nowy na OX.PL?
Zaloguj się
Jesteś nowy na OX.PL?
wiadomości

77. rocznica Marszu śmierci

Wczoraj (18.01) w Dębowcu uczczono pamięć ofiar Marszu śmierci. Zbiorowy grób, który znajduje się na terenie Gminy Dębowiec jest pierwszą mogiłą na trasie marszu z Goleszowa do Wodzisławia.

Marsze śmierci rozpoczęły się w styczniu 1945 r. W Dębowcu w lasku na „Dolcach” znajduje się zbiorowy grób w którym spoczywa 19 ofiar tzw. Marszu Śmierci. Gmina Dębowiec co roku w hołdzie więźniom upamiętnia ich męczeńską śmierć składając kwiaty przy mogile.

Wczoraj (18.01) w 77. rocznicę kwiaty złożyli: Wójt Gminy Dębowiec Tomasz Branny, Przewodniczący Rady Gminy Dębowiec Grzegorz Cymorek, Wiceprzewodniczący Rady Gminy Dębowiec Bronisław Brudny oraz Tomasz Kubicius, a także delegacja z Urzędu Gminy Goleszów na czele z Wójt Sylwią Cieślar oraz młodzież szkolna z Dębowca, harcerze i żołnierze 133. Batalionu Lekkiej Piechoty w Cieszynie.

Więźniowie ciężko pracowali, czy to na terenie fabryki, czy na terenie kamieniołomu. Praca tam była bardzo trudna. Proszę sobie wyobrazić, że taki więzień musiał w ciągu dnia załadować 6 ton kamienia do wagonów transportowych. Dodajmy w okropnych warunkach. Więźniowie byli na głodowych racjach żywnościowych – pół bochenka chleba i zupa z brukwi. Wobec nadciągającego frontu wyzwolenia Niemcy postanowili ewakuować podobóz. 18 stycznia 1945 roku w godzinach wieczornych uformowano kolumnę składającą się z kilkuset więźniów. Pędzono ich piechotą do Wodzisławia przez Godziszów, Kisielów, Iskrzyczyn, Dębowiec, Kończyce, Zebrzydowice, Jastrzębie. Trasa wynosiła 60 km. Przy mrozie dochodzącym do -20 stopni. Po drodze niektórzy więźniowie, eskortowani przez esesmanów, okryci tylko lekkim kocem, tracili przytomność. Dobijani byli strzałami z pistoletu, a ciała pozostawiono przy drodze.  Kolejnego dnia wyruszyła następna kolumna. 19 więźniów tego tzw. Marszu Śmierci zostało pochowanych w Dębowcu w lasku na Dolcach. To właśnie tutaj znaleźli miejsce wiecznego spoczynku – mówił przy mogile Bronisław Brudny.  

W hołdzie więźniom podobozu Arbeitslager Golleschau, przedstawiciele gminy Goleszów nie tylko złożyli kwiaty w Dębowcu.  Postanowili przemierzyć tą samą drogę co kilkusetosobowa kolumna więźniów 77 lat temu. Delegacja upamiętniła ich męczeńską śmierć również w Kończycach, Zebrzydowicach i Wodzisławiu.

 

 MSZ

 

źródło: ox.pl
dodał: MSZ

Komentarze

29
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze internautów. Wpisy niezgodne z regulaminem będą usuwane.
Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu.
Zobacz regulamin
2022-01-19 20:49:11
marat: Co do pamiątek i świadectw zbrodni niemieckich nazistów, warto przedstawić przykład Obozu Koncentracyjnego Mauthausen-Gusen na terytorium dzisiejszej Austrii. Większość terenów byłych obozów Gusen znajduje się obecnie w rękach prywatnych, zdaje się, że zostały zagospodarowane przez deweloperów (ludzie tam dziś mieszkają na ludzkich szczątkach). Czyżby próba zatarcia śladów przeszłości? Brama wejściowa do obozu Mauthausen-Gusen (tam, gdzie przebywał p. Antoni Opioł) zamieniona została w prywatną willę. Ofiarami niemieckiego nazizmu byli nie tylko Żydzi, również inne narodowości np. Polacy, Rosjanie etc., także ludzie o innych poglądach politycznych i ideologicznych, duchowni, osoby o preferencjach seksualnych uznawanych za mniejszościowe. Ofiary nazizmu z obszaru Europy Środkowej i Wschodniej opisał, chociażby Timothy D. Snyder w "Skrwawione ziemie. Europa między Hitlerem a Stalinem", czy Richard C. Lukas "Zapomniany Holokaust; Polacy pod okupacją niemiecką 1939-1944". Wiele spośród międzynarodowych korporacji współpracowało z niemieckimi nazistami i wyzyskiwało więźniów obozów, ich niewolniczą pracę (i nie tylko). Czy ich szefowie ponieśli jakieś konsekwencje za współudział w nazistowskich zbrodniach?
2022-01-20 09:17:51
św. Patryk.: póki co Wielka Katolicko-Narodowa Duma nie pozwala na składanie kwiatów itp dla uczczenia pamięci ofiar polskiego terroru - Niemców, Ślązaków, volksdeutschów, Cyganów, Łemków i Ukraińców z akcji „Wisła", katowanych i mordowanych w polskich obozach koncentracyjnych
2022-01-20 09:34:07
św. Patryk.: Jaworzno, Bytom, Mysłowice, Świętochłowice, Łagiewniki, Sosnowiec, Bobrek itd - lista obozów jest długa, ich ofiar - bardzo długa
2022-01-20 12:35:25
koszenila6: Zbrodnia nie ma narodowości. W Cieszynie w 1945 "pędzono Niemców"- babcie w papuciach, matki z chorymi dziećmi, jak leciało. Wystarczyło mieć niemiecko brzmiące nazwisko albo kamienicę. Zgromadzono ich na Wzgórzu Zamkowym. Mój pradziadek, jak strażnicy pijani posnęli, poroznosił im chleb i cebulę. Rano popędzono ich dalej, a zmarłe w nocy kilkuletnie dziecko pochowali miejscowi. Połowa mojej rodziny została zatłuczona w obronie Niepodległej. Po co? Po to by moje dzieci były napadane, okradane i szmacone? Ciekawe czy to ...coś ... z SOIZ kiedykolwiek odplami swoje mundurki na polskiej granicy?
2022-01-20 15:25:53
Boska Adela: bo to Wielka Katolicko-Narodowa Hipokryzja i Obłuda jest
2022-01-20 15:27:16
Oko: To musi być okropne uczucie, mieszkać w kraju, którego się nienawidzi i żyć wśród ludzi których się nienawidzi. Tymczasem wystarczy przyjąć trzy dawki preparatu, wykonać test, założyć maseczkę i wyjechać np. do Austrii, tam ludzi z faszystowską mentalnością pewnie przywitają z radością.
2022-01-20 16:17:12
św. Patryk.: tam twoje miejsce
2022-01-20 16:31:47
marat: Nie zdziwił nas bardzo i ten szczegół, opowiadany przez grupę Polek, przybyłych do naszego obozu pośrednio z Oświęcimia, a nie odbiegający w swym makabryzmie od ukrywania trupów w łóżku. Oto Żydówka rodzi dziecko w obozie. “Esmanka” pomaga jej przy porodzie. Potem noworodka ujmuje wyuczonym już ruchem za szyję, ściska mocno i noworodek przestaje żyć. Trupka owija watą, watę oblewa benzyną, podchodzi do pieca, na którym więźniowie kobiety przygrzewają sobie w menażkach resztki obiadu. Wszystko to dzieje się w tej samej izbie, na oczach położnicy. “Esmanka” odsuwa menażki z blachy, wyjmuje kilka kręgów i wrzuca noworodka do ognia. Następnie nakłada kręgi na otwór i odchodzi. A głodne kobiety spokojnie przesuwają z powrotem swoje menażki na środek blachy i znowu grzeją resztki swego obiadu… G. Morcinek “Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”
2022-01-20 16:32:43
marat: Kto sieje wiatr, zbiera burze.
2022-01-20 16:43:10
św. Patryk.: Sadystka, co piękne imię „Marysia” miała. Kobiety – Ukrainki i Polki - w obozie w Jaworznie siedziały w barakach znajdujących się w tzw. części „niemieckiej”, oddzielonych kolczastym drutem od części „ukraińskiej”, w której więziono mężczyzn. Nadzór nad barakami kobiecymi sprawowały polskie blokowe. Wszystkie miejscowe, z Jaworzna. Po „pracy” w obozie koncentracyjnym wracały do swoich rodzin, a w niedzielę pewnie szły do kościoła. Było ich kilka, ale postać jednej z nich szczególnie często przewija się w zeznaniach i wspomnieniach kobiet – więźniarek obozu. Miała na imię „Marysia”. Jej nazwiska nikt z więźniów nie znał. Zawsze elegancko uczesana, ubrana w mundur skrojony na miarę i uszyty przez krawców – więźniów z obozowego komanda. Znakiem rozpoznawczym „Marysi” był orzełek na furażerce, dyskretny makijaż, a w ręku skórzany pejcz lub twardy, gumowy kabel. Hitlerowskim strażniczkom z Konzentrationslager Auschwitz z pewnością nie przyniosłaby ujmy. Nie tylko wyglądem.
2022-01-20 16:43:49
św. Patryk.: „W tym miejscu świadek płacze…”. Jedną z więźniarek – Ukrainek, której o „Marysi” nawet po latach nie pozwały zapomnieć nawracające bóle głowy i koszmary senne była Anna Warcaba, po mężu Wdowiak, c. Józefa i Justyny, ur. 11.07.1927 r. w Mołodyczu. Do obozu przybyła 28.06.1947 r. zbiorowym transportem z aresztu Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Jarosławiu. Miała nr obozowy 2165. „Do Jaworzna wieziono nas w wagonach towarowych. Podróż trwała około dwóch dni. Wagony były silnie zabrudzone wapnem. Jechaliśmy mocno ściśnięci, było nas dużo. Do wagonu wganiano tyle osób ile się zmieściło. Przez całą podróż staliśmy. Nie wypuszczano nas na zewnątrz. Swoje potrzeby fizjologiczne musieliśmy załatwiać w środku. Przewożono nas gorzej niż bydło. […] Nad barakiem, w którym mieszkałam, nadzór sprawowała funkcjonariuszka, na którą mówiono «Marysia». Chodziła w mundurze wojskowym i w tak zwanej furażerce na głowie. Dystynkcji jej nie pamiętam. Była wzrostu około 160 cm, włosy koloru ciemny blond. Ona znęcała się bardzo nad nami. Gdy tylko przychodziła do baraku, wszystkie się przed nią chowałyśmy. Biła taką pałką gumową po głowie. Biła bez powodu. Zdarzało się to bardzo często. Ja wielokrotnie byłam przez nią pobita, i zawsze po głowie. [Uwaga prokuratora zapisana w protokołu – E.M.] „W tym miejscu świadek płacze”.
2022-01-20 16:44:18
św. Patryk.: To, co najbardziej zapamiętały maltretowane przez „Marysię” kobiety – to sadyzm. Bicie dla przyjemności, pod byle pretekstem. Nawet kobiet w ciąży, z dziećmi na ręku. Jak Katarzynę Bryndzię, matkę dziewięciorga dzieci, którą zabrano z transportu w Oświęcimiu do obozu z czwórką dzieci: Mirosławem (2 lata), Anastazją (4 lat), Emilią (6 lat) i Lubą (17 lat). Pozostałych pięcioro (Dymitr, Wasyl, Anna, Włodzimierz, Grzegorz), pojechało transportem wysiedleńczym do Pieniężna w pow. braniewskim. W międzyczasie, o czym jeszcze nie wiedziały, ich ojca skazano na karę śmierci w Rzeszowie i powieszono. „Marysia” zmuszała Katarzynę Bryndzię do skakania „żabką” z dwuletnim Mirosławem na plecach. Mam wstrząsającą relację jej dzieci. Jedną z ulubionych kar „Marysi” było klęczenia z wysoko uniesionymi dwiema ciężkimi cegłami przed drutami obozowego ogrodzenia znajdującego się pod wysokim napięciem. Wedle relacji świadków co najmniej jedna z kobiet, nie mogąc znieść tortur w czasie śledztwa i brutalności „Marysi”, rzuciła się na druty obozowego ogrodzenia i zginęła porażona prądem.
2022-01-20 16:44:42
św. Patryk.: W filmie Jadwigi Nowakowskiej Akcja „Wisła” z 1993 r., który kilka tygodni temu telewizja zdjęła z półki i przypomniała przy okazji kolejnej rocznicy deportacji 1947 r., jest scena, w której była więźniarka Jaworzna Maria Szumada, opowiadając o nieludzkich warunkach życia kobiet w polskim obozie koncentracyjnym, część swojej relacji poświęca właśnie „Marysi”. Dwa lata później to samo powtórzyła przed prokuratorem IPN. „Nie pamiętam nazwisk blokowych. Jedyna, którą zapamiętałam, miała na imię Marysia. Była to młoda dziewczyna, niewysoka blondynka, bardzo ładna. Znęcała się nad nami, często nas biła z byle powodu, np. za źle zasłanego łóżka. Pamiętam taką sytuację. Jedna z blokowych powiedziała, że spełnia testament Świerczewskiego i aby nie jeść darmo polskiego chleba, musimy iść do pracy. Wówczas więźniarka, pani Sakowska, odpowiedziała, że my jemy ukraiński chleb… Ona sobie ją zapisał. Od tego czasu, kiedy blokowa Marysia miała dyżur, znęcała się nad panią Sakowską. Kazała jej trzymać cegły w górze, a gdy ręce jej mdlały, to biła ją pejczem. Ta blokowa doprowadziła panią Sakowską do samobójstwa”. [Z protokołu przesłuchania Anny Szumady z d. Mastykarz przez prokuratora Prokuratury Wojewódzkiej w Elblągu […] z 23.10.1995 r.]
2022-01-20 16:45:49
św. Patryk.: Prokuratorzy IPN prowadzący przez lat niemal dziesięć śledztwo w sprawie uwięzienia Ukraińców w obozie w Jaworznie nie odnaleźli blokowej „Marysi” i jej nie przesłuchali. Mimo iż wielu spośród żyjących jeszcze wówczas i mieszkających w Jaworznie byłych strażników znało ją osobiście i jej nazwisko. Wystarczyło pojechać z Katowic do Jaworzna, albo zlecić to miejscowej Policji. A na tablicach poglądowych ze zdjęciami funkcjonariuszy UB i strażników obozu w Jaworznie, które w celu ich identyfikacji prokuratorzy IPN prowadzący śledztwo okazywali każdemu byłemu ukraińskiemu więźniowi, zamiast zdjęcia blokowej „Marysi” i jej koleżanek, umieszczono fotografie m.in. byłej prokurator wojskowej Heleny Wolińskiej i dyr. Departamentu V MBP Julii Brystygier (sic!), które nigdy w obozie nie były. Tak dla „zmyłki”…
2022-01-20 16:47:52
św. Patryk.: Paweł Artym, s. Ilka i Anastazji, ur. 10.03.1903 r. w Grąziowej w pow. przemyskim, rolnik. Jego żona zmarła w czasie wojny. Osierociła sześcioro dzieci. Ciężar ich wykarmienia i wychowania spoczął na ojcu. Artyma i jego dzieci wysiedlono pierwszego dnia Akcji „Wisła”. Jaki był ich dalszy los, opisał w liście wysłanym 29.12.2003 r. do Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Katowicach jego syn, Julian Artym. „Wysiedlenie nastąpiło niespodziewanie. Do wioski przyjechało wojsko i oznajmiło mieszkańcom, że mają 2 godziny na spakowanie się. Mieliśmy konia i furmankę i na tą furmankę załadowaliśmy dorobek całej rodziny. Na stacji w Olszanicy czekaliśmy dwa tygodnie. Na zachód jechaliśmy w wagonach bydlęcych. Daty dokładnie nie pamiętam, ale po kilku dniach, może po tygodniu drogi zatrzymaliśmy się na postój w Oświęcimiu. Ojciec poszedł po zupę dla nas, dzieci, i już do wagonu nie wrócił. Po tym zatrzymaniu zrobił się szum, zamieszanie. Ludzie opowiadali, że zatrzymano kilkudziesięciu mężczyzn, tych którzy poszli po zupę. Potem w wagonach żołnierze przeprowadzili rewizję. Zabierano z transportu wszystkich mężczyzn powyżej 16 roku życia. Mówili, że zaraz wrócą do wagonów. Pociąg jednak ruszył, a zatrzymani nie dołączyli do transportu. Naszą rodzinę, bez ojca, przywieziono do miejscowości Płoty i osiedlono w poniemieckim gospodarstwie, w którym mieszkało już kilka rodzin. Początkowo nie szukaliśmy ojca, byliśmy właściwie jeszcze dziećmi. Nie wiedzieliśmy, gdzie mamy pytać. Nikt nas nie powiadomił, co się z nim dzieje. Tak zresztą jest do dzisiaj. Po jakimś czasie zaczęli wracać do swoich rodzin zatrzymani mężczyźni. Nie wiem co opowiadali, bo jako dziecko nie byłem dopuszczany do takich rozmów. Pytałem o ojca, a oni mówili, że nie żyje. Wujkowie opowiadali, że ojca zabrano na przesłuchanie. Na śledztwo poszedł sam, a z przesłuchania już go przyniesiono. Nic więcej nie powiedzieli. Miałem wrażenie, że im zabroniono. Ojca już nigdy nie zobaczyliśmy. Do dnia dzisiejszego jego los jest nam nieznany. Wiadomo mi jest, iż w tym czasie władze komunistyczne prowadziły w Jaworznie obóz, w którym panowały barbarzyńskie warunki. Wiele osób tam przebywających zamordowano. W chwili obecnej mam 70 lat. CHCĘ WIEDZIEĆ, kto odpowiada za to, co utraciłem w wyniku bezprawnego działania Władz Polskich i jak mogę dochodzić swoich praw z tym związanych, a nade wszystko CHCĘ WIEDZIEĆ, co stało się z moim ojcem”. Paweł Artym został zamordowany w obozie 21.11.1947 r. Miał nr obozowy 481.
2022-01-20 16:51:30
św. Patryk.: to tylko część polskich obozów koncentracyjnych w których katowano i mordowano jak leci - Niemców, Polaków, Ukraińców, Łemków...: Obóz Pracy huty „Batory” w Hajdukach; Obóz zakładów „Orzeł Biały” w Brzezinach; Obóz kopalni „Miechowice” w Miechowicach; Obóz huty „Zgoda” w Świętochłowicach; Obóz kopalni „Polska” w Świętochłowicach; Obóz kopalni „Renard” w Sosnowcu; Obóz Katowice – Dąb; Obóz kopalni „Rozbark” w Bytomiu; Obóz huty „Zygmunt” w Łagiewnikach; Obóz kopalni „Jadwiga” w Biskupicach; Obóz huty „Silesia” w Lipinach Śląskich; Obóz kopalni „Centrum” w Karbie; Obóz kopalni „Śląsk” w Chropaczowie (Świętochłowice); Obóz kopalni „Bobrek” w Bobrku; Obóz w Mysłowicach; Obóz huty „Laura” w Siemianowicach;
2022-01-20 16:55:40
św. Patryk.: Obóz koncentracyjny w Łambinowicach - to osobna karta powojennego polskiego bestialstwa, do lat '80-tych temat tabu
2022-01-20 17:00:04
św. Patryk.: Przetrzymywano w nim Ślązaków i Niemców czekających na przymusowe przesiedlenia w głąb Niemiec. Wśród nich byli niemieccy żołnierze, wracający z niewoli, członkowie SS, SA, NSDAP i organizacji nazistowskich oraz strażnicy z obozów jenieckich Lamsdorf. Z drugiej strony do obozu trafiały także osoby deklarujące narodowość polską, np. powracający do Polski żołnierze armii Andersa, którzy wstąpili do niej po dezercji z Wehrmachtu, do którego wcielono ich wcześniej. Zdarzało się, że do obozu trafiały omyłkowo osoby zupełnie niekwalifikujące się do żadnej z kategorii, dla których został on utworzony rozporządzeniem wojewody; wśród nich jednym z najbardziej skrajnych przypadków był Alojzy Zdebel, wcześniej więzień obozów koncentracyjnych Auschwitz-Birkenau i Mauthausen-Gusen. Pierwszym komendantem Obozu Pracy, od połowy lipca do 10 października 1945 roku, był sierżant milicji Czesław Gęborski. Po Gęborskim, od 11 października do grudnia 1945, komendantem był Alojzy Nawój, a po nim (do marca 1946) Stanisław Drzemalski. Ostatnim komendantem był, od kwietnia 1946 aż do jego likwidacji w październiku, Alojzy Szebesta, który później został pracownikiem gminy i wójtem Łambinowic, co dało mu możliwość usunięcia wykazu zmarłych w Obozie Pracy i zacierania innych śladów po jego funkcjonowaniu. Z powodu bardzo złych warunków panujących w obozie[a], w wyniku tortur i przemocy, a także pospolitych zabójstw[b] zmarło ponad tysiąc (szacuje się, że do 1,5 tysiąca) osób z ogólnej liczby ok. 5 tysięcy internowanych tutaj przez dłuższy lub krótszy okres Niemców i Ślązaków; pochowano ich w mogiłach bezimiennych – zarówno pojedynczych, jak i masowych.
2022-01-20 17:00:57
św. Patryk.: Przed Sądem Okręgowym w Opolu odbyła się rozprawa przeciwko Czesławowi Gęborskiemu, byłemu komendantowi obozu w Łambinowicach, w którym po wojnie więziono Ślązaków. Prokuratura oskarża Gęborskiego o zbrodnię przeciwko ludzkości - wielokrotne morderstwo i podżeganie do zabijania. - Pamiętam, że kiedy ojca zabierali do obozu, to trzymałam go mocno i płakałam. Żołnierz powiedział mi: "Nie płacz, ojciec wróci za dwa tygodnie". Ale nie wrócił, więzili go tam wiele miesięcy - mówiła Jadwiga Apostel, 64-letnia emerytka z Racławiczek. Ojciec pani Jadwigi, Paweł Lubczyk, z obozu przyniósł do domu tyfus (natychmiast zachorowała cała rodzina) oraz wspomnienia, które do końca życia nie dawały mu spokoju. - Kiedy byłam starsza, zaczęłam wypytywać ojca o to, co działo się w obozie - mówiła pani Apostel. - On mówił, że był świadkiem strasznych rzeczy, jak strażnicy bili i zabijali niewinnych ludzi. Mówił też, że widział, jak strażnicy zaganiali mężczyzn na dach baraku w czasie jego pożaru. Potem nie pozwalali im zejść, aż ci ludzie pospadali z dachu wprost do ognia.
2022-01-20 17:01:14
św. Patryk.: Poznałam doktora Essera w obozie, on mnie leczył, kiedy zachorowałam na uszy - mówiła Małgorzata Piętka z Rzymkowic, świadek. - Doktor powiedział mamie, że po wyjściu z obozu napisze książkę, "bo świat się musi odwiedzieć o tych strasznych rzeczach, które to Polacy robią". Piętka trafiła do obozu w Łambinowicach z mamą i rodzeństwem ("po drodze zabrali nam nawet różańce"). Pamięta pożar w baraku, "przeraźliwy krzyk palących się". Ale przede wszystkim pamięta głód i płacz mamy.
2022-01-20 17:01:48
św. Patryk.: Przypominam sobie, jak starsze siostry kładły się na ziemi i płakały z głodu - mówiła Małgorzata Piętka. - Ja też byłam bardzo głodna i nie mogłam zrozumieć, dlaczego mama nam nie może dać jeść. Ryszard Wancke z Kuźnicy Ligockiej trafił do obozu z matką. Obóz opuszczał już jako półsierota - mama zmarła z głodu. - Ja miałem wtedy pięć lat - mówił wczoraj Ryszard Wancke. - Mama oddawała mi jedzenie, żebym choć ja przeżył...
2022-01-20 17:31:54
Oko: V kolumna w natarciu
2022-01-20 17:56:10
św. Patryk.: jest w Polsce, zwłaszcza wśród pisiactwa, grupa katolicko-narodowych obłudników i hipokrytów, którzy domagają się by zbrodnie hitlerowskie nazywać niemieckimi ale przez gardło im nie przechodzi mówienie o polskich zbrodniach - to męty moralne, głupcy, cyniczni łgarze, propagandowi prowokatorzy, z każdej rasy po trochu, wśród nich skundlone mieszańce
2022-01-20 18:01:47
marat: Jak widać, ktoś nie rozróżnia przymiotnik "polski" od "komunistyczny". Przełom październikowy 1956 r., o czym dziś się niewiele mówi, wbrew pozorom był przełomowy w dziejach PRL. Odsyłam do stosownej literatury. PS Zwykle, żeby dyskredytować polską martyrologię, wskazuje się na przykład obozu w Berezie Kartuskiej.
2022-01-20 18:09:02
marat: Kolejna sprawa, Akcja "Wisła", czyniona wespół z ZSRR była przedstawiana i odbierana przez ówcześnie żyjących jako odwet za poczynania ukraińskich banderowców na Wołyniu w trakcie II wojny światowej, największa eskalacja nienawiści i zbrodni wobec Polaków nastąpiła w 1943 r. Banderowcy pod względem ideologicznym wzorowali się na niemieckich nazistach. Polecam zainteresować się tematem, np. SS Galizien.
2022-01-20 18:13:56
marat: Ukraińscy banderowcy w realizacji swej zbrodniczej polityki byli do tego stopnia drastyczni, iż nawet wzbudzali oni niechęć wśród swoich nazistowskich mentorów. Proponuję zainteresować się tematem. Rocznica Rzezi Wołyńskiej od kilka lat bywa wspominana w lipcu.
2022-01-20 18:24:40
św. Patryk.: doncio to między innymi potomkowie kapusiów esbeckich odróżniają polski od komunistyczny ale za chiny niemiecki od hitlerowski czy ukraiński od banderowski - to męty moralne, głupcy, cyniczni łgarze, propagandowi prowokatorzy, z każdej rasy po trochu, wśród nich skundlone mieszańce
2022-01-20 18:37:14
marat: Nie macie żadnych argumentów, za to wiele zaległości do nadrobienia.
2022-01-20 19:14:38
Oko: Tak jak złodziej najgłośniej krzyczy "łapcie złodzieja", tak esbecki kapuś najgłośniej...
Musisz się zalogować, aby móc wystawiać komentarze.
Nie masz konta? Zarejestruj się i sprawdź, co możesz zyskać.
To również może Ciebie zainteresować:
Ostatnio dodane artykuły: