Dwie godziny w mrozie - ewakuacja wyciągu w Istebnej
Przyjechali poszusować na nartach a oglądali stok z lotu ptaka. Przez blisko trzy godziny trwała dzisiaj popołudniu ewakuacja 150 narciarzy z wyciągu narciarskiego „Zagroń” w Istebnej - Zaolziu. Otwarty w poniedziałek ośrodek miał być wizytówką i najnowocześniejszym ośrodkiem w tej części Beskidów. Jednak dzisiaj od rana na wyciągu pojawiały się problemy z prądem. Kolejka pracowała z przerwami, aż wreszcie stanęła na dobre. Dobromir Bujak z Bytomia czekał na pomoc półtorej godziny.
Krzysztof Fastriok przyjechał do Istebnej z Katowic. Wisząc nad ziemią spędził dwie godziny.
Tomasz Kowalczyk. Najpierw była jakaś usterka, później udało nam się ruszyć, ale znowu stanęliśmy – przyznaje Tomasz Kowalczyk – bałem się tej ewakuacji – przyznaje.
Z pomocą uwięzionym przyszli strażacy.
Mówi radiu 90 Damian Legierski dowódca jednostki PSP z Ustronia. Strażacy akcję sprawnie przeprowadzili, jednak pytają, – dlaczego dowiedzieliśmy się o zdarzeniu tak późno?
Na miejscu pojawili się także Goprowcy z Szczyrku. Niewiele mieliśmy tutaj pracy – strażacy doskonale sobie poradzili – przyznaje Edmund Górny – szef wyszkolenia beskidzkiej grupy GOPR
I jak dodaje Górny – w przypadku tej akcji, informacja o zatrzymaniu wyciągu przyszła za późno.
Od rana mieliśmy problemy z prądem, ale nie z wyciągiem – mówi Janusz Waszut prezes spółki zarządzającej ośrodkiem. Nie zwlekaliśmy z wezwaniem ekip ratunkowych - dodaje.
W wyniku wychłodzenia do cieszyńskiego szpitala, na obserwację, trafiła dwójka dzieci. Do Istebnej ze Słowacji jeszcze dzisiaj mają dojechać eksperci z firmy stawiającej wyciąg.
Jan Bacza
ZOBACZ TAKŻE
Komentarze
Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu.
Nie masz konta? Zarejestruj się i sprawdź, co możesz zyskać.
