Zaolzie. W Nydku strzygali owce
Głównym łowczorzem i prowadzącym imprezę był Michał Milerski z Nydku. Ale nie zabrakło także górali z Trójwsi Beskidzkiej - Piotra Kohuta z rodziną, Józefa Michałka czy Henryka Kukuczki, który na co dzień wypasa owce na Stecówce, gdzie też organizowane są, podobnie jak na Ochodzitej, imprezy związane z pasterstwem.
Nie zabrakło też Wielkiego Zbójnika Jana Sztefka z Ustronia, który, jak mówi, choć sam owiec nie hoduje, jest gorącym orędownikiem promowania pasterstwa w naszym regionie. I choć głównym tematem zorganizowanej przez stowarzyszenie „Koliba” i Ognisko Górali Śląskich w Koszarzyskach, przy współpracy z Miejscowym Kołem PZKO imprezy było strzyżenie owiec, nie zabrakło góralskiej muzyki z różnych części Karpat, m.in. z Wisły czy sąsiedniej Bystrzycy, rzemieślników i tradycyjnej strawy z nieodłącznymi na takich imprezach plackami ziemniaczanymi z blachy, po które ustawiła się długa kolejka. - To było już trzecie "Strzigani owiec w Nydku na posionku pod Ostrym. Trzeba więcej takich imprez z duszą i ideami.
Czy dr Michał Milerski znajdzie naśladowców? Bo polany w pięknych Beskidach dalej się kurczą, a piękne zwyczaje zamierają - mówi Jan Sztefek, Wielki Zbójnik czyli szef ustrońskiej Gromady Górali na Śląsku Cieszyńskim dodając, że po raz pierwszy wśród zawodników zmagających się w strzyżeniu owiec pojawiła się, wzbudzająca sensację, piękna, młoda i energiczna kobieta. - Walka więc była tym bardziej zacięta, a duże stado owiec zostało błyskawicznie ostrzyżone w sposób mechaniczny i ręczny.
(indi)
Komentarze
Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu.
Nie masz konta? Zarejestruj się i sprawdź, co możesz zyskać.