Rowerowe emocje
Ustroński Downhill city team to 19-letni Kamil Kunrad, o rok młodszy Michał Pomiećko oraz 15-letnia siostra Kamila, Martyna Gruszka, która pasją zaraziła się od brata. - Od zawsze uwielbialiśmy jeździć na rowerach – mówi Martyna. - Na początku były to niewinne jazdy po drobnych przeszkodach na zwykłym rowerze. Z czasem zacząłem nabierać doświadczenia i wiedzy – wyjaśnia Kamil, który w pierwszych zawodach wystartował mając 14 lat. Zajął wtedy 3 miejsce.
Martyna zazdrościła bratu udziału w zawodach i sama zaczęła trenować. W swych pierwszych zawodach wystartowała mając 12 lat i od razu zajęła 2 lokatę. - Na początku podpatrywałam znajomych, którzy już dobrze sobie radzili na rowerze. Potem postanowiłam również spróbować. I zakochałam się w jeździe na rowerze już od samego początku. Gdy brat powiedział mi że odbywają się mistrzostwa na Stożku "Puchar Skrzata" zdecydowałam się wystartować i to Kamil zapisał mnie na moje pierwsze zawody – wspomina Martyna. - Dla mnie wszystko tak naprawdę zaczęło się gdy miałem 6 lat. Wtedy postanowiłem wybudować trasę w lesie niedaleko domu na której uczyłem się "latać" – wspomina Michał.
Młodzi ustroniacy na treningach spędzają każdą wolną chwilę. Rower to ich pasja, ich sposób na życie. I o ile w przypadku chłopaków spędzanie większości czasu w ubłoconym stroju treningowym to normalka, o tyle dziewczyna, która miast stroić się jak koleżanki woli kask na głowie i błoto na ekstremalnie karkołomnej ścieżce zjazdowej może wzbudzać zaciekawienie. Tymczasem, jak zapewnia, nie tylko jest to jej pasja sprawiająca jej wiele frajdy, ale nie jest w tym jako dziewczyna osamotniona. - Trochę kobiet jeździ, choć faktycznie na pewno nie tyle co mężczyzn. Ale jeżdżą naprawdę na wysokim poziomie. Jednak wiele kobiet nie startuje w zawodach, a szkoda - zauważa Martyna. - Z dziewczynami rozmawiamy na zawodach i również dobrze się bawimy. Choć faktycznie więcej czasu spędzam z chłopakami, z kolegami brata. Jednak nie robi mi to naprawdę żądnej różnicy, staram się trzymać za nimi i ich "gonić". Myślę że nie ma aż tak wielkiej rozbieżności czasowej, a wielu chłopaków również wyprzedzam.
O ile treningi, cięższe czy bardziej luźne to sama przyjemność, gdy robi się to, co się kocha, to jednak starty w zawodach oprócz satysfakcji i przyjemnej adrenaliny dostarczają też z pewnością sporo stresu. Jak sobie z tym radzą ustrońscy zawodnicy? - Zarówno podczas treningów jak i startów jest stres, są emocje, ale generalnie staram się czerpać z zawodów jak najwięcej zabawy i pokonywać swoje granice – mówi z uśmiechem zdradzającym autentyczną radość Martyna. - Bardzo obawiałam się pierwszego startu ponieważ było to dla mnie coś zupełnie nowego, ale wspierał mnie brat i było świetnie. Na starcie emocje narastały, ale jak już wystartowałam to skupiałam się żeby jak najlepiej i szybko zjechać do mety – wspomina nastolatka. Czy wiąże swą przyszłość z profesjonalną, zawodniczą jazdą na rowerze, czy traktuje to tylko jako hobby? - Jak się coś kocha, to chce się żeby zostało na całe życie. Tak właśnie mamy z rowerem. Kochamy jeździć i chcielibyśmy robić to zawodowo. Ale żeby rozwijać się i spełniać marzenia potrzebne są nam pieniądze na sprzęt i wyjazdy, a nie jest on tani. Dlatego mamy nadzieję że uda nam się znaleźć sponsorów, którzy będą wspierać nasz ustroński Downhill city team, a my będziemy reprezentować nasze miasto na zawodach – z nadzieją snuje plany Martana.
(indi)
Komentarze
Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu.
Nie masz konta? Zarejestruj się i sprawdź, co możesz zyskać.