Rok w cieniu podpaleń
Statystyki mówią same za siebie. Chociaż w 2013 roku gminę Skoczów ominęły pogodowe kataklizmy, jak choćby wspominana do dziś powódź przed trzema laty, liczba interwencji podwoiła się.
– Ochotnicza jednostka ze Skoczowa przed rokiem zanotowała 25 wyjazdów, od stycznia do dziś o 20 więcej. Taka tendencja utrzymywała się we wszystkich sołectwach – mówił w sobotę Roman Kohut, komendant miejsko-gminny w Skoczowie. – Na taką liczbę interwencji na pewno miały wpływ ostatnie wichury oraz miłośnik ognia, który dba o to, żebyśmy nie wyszli z wprawy. Reasumując, pracy w tym roku było sporo.
Klaudiuszowi Matuli, zastępcy naczelnika OSP w Skoczowie, w pamięci szczególnie utkwił pożar stodoły w Kiczycach. – Nie dość, że był to kolejny pożar, pogoda nie sprzyjała gaszeniu, to jeszcze spłonął koń – przyznał Matula, jednocześnie kierowca w straży. Jak zauważył, chociaż część kierowców wciąż nie respektuje na drogach pojazdów uprzywilejowanych, w większości są ci, którzy robią miejsce strażakom, ustępują pierwszeństwa przejazdu, a nawet pomagają. – Nieraz się zdarzyło, że kierowcy tirów widząc, że dojeżdżamy na skrzyżowanie z „wiślanką”, blokują go, żebyśmy mogli płynnie włączyć się do ruchu – dodał Matula.
2013 roku w skoczowskiej jednostce upłynął jednak nie tylko pod znakiem wzmożonej liczby interwencji. Strażacy świętowali 140-lecie istnienia jednostki pożarniczej. – Imprezy odbywały się praktycznie co miesiąc, począwszy od 28 maja, od daty założenia. Zakończyliśmy całość w październiku spotkaniem strażaków i seniorów z młodzieżą – poinformował Roman Kohut. Zapytany, do czego zobowiązuje tak zacny jubileusz, odpowiedział bez chwili wahania: – Przede wszystkim do podtrzymywania tradycji naszych przodków, którzy powołali do życia jednostkę, postawili strażnicę. Musimy godnie reprezentować tę profesję.
wot
Komentarze
Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu.
Nie masz konta? Zarejestruj się i sprawdź, co możesz zyskać.