Promocja Kalendarza Beskidzkiego
Wznowiona trzy lata temu po siedmioletniej przerwie przez Towarzystwo Miłośników Bielska Białej i Podbeskidzia (od 1960 roku do 2004 kalendarz wydawało Towarzystwo Miłośników Ziemi Bielsko-Bialskiej) publikacja zasługuje na szczególną uwagę mieszkańców Śląska Cieszyńskiego, i to obydwu jego rozdzielonych rzeką Olzą części. Kalendarz Beskidzki swym zasięgiem obejmuje bowiem szeroko rozumianą ziemię beskidzką, od rzeki Soły po Ostrawicę.
- Wspólnie z działaczami Towarzystwa i panią poseł Grażyną Staniszewską postanowiliśmy, że będziemy wydawać kalendarz o Ziemi Beskidzkiej traktowanej szerzej, łącznie ze Śląskiem Cieszyńskim po obu stronach – mówił podczas spotkania redaktor naczelny Kalendarza Jan Picheta przypominając, że na przykład pierwszy redaktor naczelny tego wydawnictwa pochodził z Bogumina. - Już na początku Kalendarz Beskidzki tworzyli ludzie, którzy pochodzili ze Śląska Cieszyńskiego. Erwin Brożek urodził się w Iłownicy sto lat temu. A w Władysław Czaja, który był pierwszym redaktorem naczelnym pochodził z Bogumina – wyliczał Jan Picheta.
To, jak wiele o Ziemi Cieszyńskiej znaleźć można na łamach kalendarza Beskidzkiego nie uszło uwagi Ewy Gołębiowskiej, dyrektor Zamku Cieszyn. - Niesamowicie miłe dla Cieszyniaków jest, ze kalendarz wydany przez Towarzystwo Miłośników Bielska Białej i Podbeskidzia wydało kalendarz, w którym jest tak dużo o Cieszynie i Ziemi Cieszyńskiej – cieszyła się.
Zadziwiająca jest popularność, jakim cieszy się obecny rocznik Kalendarza Beskidzkiego. Pierwszych 500 egzemplarzy rozeszło się błyskawicznie. Konieczny był dodruk. najwyraźniej ciekawe tematy poruszone na łamach wydawnictwa połączone z wysokiej jakości szatą graficzną przyciągnęły tak liczną rzeszę czytelników. - Jak człowiek jest młody, to mu się wydaje, że kalendarze są dla ludzi starych. Tymczasem często możemy w nich znaleźć informacje o kimś z nami związanym – zauważyła Ewa Gołębiowska przyznając, że z wielkim zaciekawieniem przeczytała o ludziach, których znała bądź osobiście, bądź z opowiadań. - Nie miałam na przykład pojęcia o epizodzie cieszyńskim Jerzego Stuhra. Bardzo dziękuje, że mogłam o tym w Kalendarzu przeczytać. W dodatku wspomina profesora Kazimierza Gołębiewskiego, który jest bratem mojego teścia...
Każdy z obecnych autorów opowiedział o najciekawszych sprawach towarzyszących zbieraniu materiałów do napisania swoich tekstów. Ponadto na spotkaniu obecni byli niektórzy członkowie rodzin opisywanych w Kalendarzu bohaterów. Była więc okazja do ciekawej dyskusji i zadawania pytań zarówno autorom, jak i ludziom związanym z opisywanymi historiami.
(indi)
Komentarze
Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu.
Nie masz konta? Zarejestruj się i sprawdź, co możesz zyskać.