Polka z Małyszem
27.05.2003 0:00
Austriacki skoczek Andreas Goldberger był w ten weekend gościem Adama Małysza. - Szczerze się zdziwiłem, gdy wpadłem do Adama na kawę. Ma większą działkę niż ja - śmiał się w rozmowie z "Dziennikiem" słynny Goldi. Jeden z najlepszych skoczków świata przyjechał do Wisły na trzecią "Majówkę z Małyszem". Był zachwycony Beskidami.
Przez dwa dni w Wiśle wszystko kręciło się wokół skoków narciarskich. Na obiektach w centrum odbywały się międzynarodowe zawody dla najmłodszych, deptakami sunęły setki turystów z twarzami pomalowanymi na biało-czerwono, podczas pleneru dzieci malowały portrety Małysza, na placu Hoffa można było oglądać samochody, którymi na zawody jeżdżą kadrowicze. W sobotę wieczorem w amfiteatrze odbyła się licytacja. Wiktora Marka Kondrata i plastron Adama sprzedano po 4 tys. zł, a strój piłkarski Pawła Deląga z meczu skoczkowie kontra artyści poszedł za 2,8 tys. zł (pieniądze zasiliły fundację Małyszów). Nawet muzyka w amfiteatrze była dopasowana repertuarowo do sukcesów Małysza. "Słodkiego, miłego życia. Jest tyle gór do zdobycia" - śpiewała grupa Kombi.
Pogoda dopisała. Przez cały weekend było upalnie. - Modliliśmy się, żeby była pogoda i jest! - cieszył się mistrz świata. Małysz wszędzie pojawiał się w towarzystwie żony Izabeli. On w bejsbolówce i koszuli safari z postawionym kołnierzem, ona wydekoltowana - w bluzce wiązanej na szyi, kusej sukience dżinsowej i butach korkowych na podwyższeniu. Na ramieniu torebka z napisem "love". - Fajna babeczka - słychać było szepty w tłumie panów stojących w kolejce po autografy. - Oni też całkiem, całkiem - uśmiechały się dziewczyny spoglądając na Adama i Goldiego.
Za Małszem wszędzie chodził sznur ochroniarzy. Kibice nie dawali skoczkowi chwili wytchnienia, ale Adam uśmiechał się i chętnie rozdawał autografy. - Jak się czujesz? - wypytywali turyści. - Samopoczucie mam dobre, ale znowu dużo trenujemy i jestem trochę przymulony - odpowiadał skoczek.
W sobotę Adam z żoną, Goldbergerem, trenerem Polaków Apoloniuszem Tajnerem i Austriaków - Hainzem Kuttinem, zostali zaproszeni do tańca przez Zespół Regionalny Wisła. Panom tańczenie polki nie szło najlepiej. Nieźle radziła sobie tylko Iza. - Co wolicie, taniec czy skoki? - pytała potem konferansjerka. - Zdecydowanie skoki - odparł Goldi. - Ja też - westchnął Małysz. - Mogę się tylko przyłączyć - rozłożył ręce Tajner.
W niedzielę skoczek i jego trener znowu musieli tańczyć, tym razem z zespołem Blue Cafe podczas 2. Festiwalu Piosenki Skocznej o Kryształową Kulę. Później zasiedli w jury i oceniali występy innych. Koncert był nagrywany przez Telewizję Polską. Zobaczymy go wieczorem 15 czerwca w TVP 1.
Przez dwa dni w Wiśle wszystko kręciło się wokół skoków narciarskich. Na obiektach w centrum odbywały się międzynarodowe zawody dla najmłodszych, deptakami sunęły setki turystów z twarzami pomalowanymi na biało-czerwono, podczas pleneru dzieci malowały portrety Małysza, na placu Hoffa można było oglądać samochody, którymi na zawody jeżdżą kadrowicze. W sobotę wieczorem w amfiteatrze odbyła się licytacja. Wiktora Marka Kondrata i plastron Adama sprzedano po 4 tys. zł, a strój piłkarski Pawła Deląga z meczu skoczkowie kontra artyści poszedł za 2,8 tys. zł (pieniądze zasiliły fundację Małyszów). Nawet muzyka w amfiteatrze była dopasowana repertuarowo do sukcesów Małysza. "Słodkiego, miłego życia. Jest tyle gór do zdobycia" - śpiewała grupa Kombi.
Pogoda dopisała. Przez cały weekend było upalnie. - Modliliśmy się, żeby była pogoda i jest! - cieszył się mistrz świata. Małysz wszędzie pojawiał się w towarzystwie żony Izabeli. On w bejsbolówce i koszuli safari z postawionym kołnierzem, ona wydekoltowana - w bluzce wiązanej na szyi, kusej sukience dżinsowej i butach korkowych na podwyższeniu. Na ramieniu torebka z napisem "love". - Fajna babeczka - słychać było szepty w tłumie panów stojących w kolejce po autografy. - Oni też całkiem, całkiem - uśmiechały się dziewczyny spoglądając na Adama i Goldiego.
Za Małszem wszędzie chodził sznur ochroniarzy. Kibice nie dawali skoczkowi chwili wytchnienia, ale Adam uśmiechał się i chętnie rozdawał autografy. - Jak się czujesz? - wypytywali turyści. - Samopoczucie mam dobre, ale znowu dużo trenujemy i jestem trochę przymulony - odpowiadał skoczek.
W sobotę Adam z żoną, Goldbergerem, trenerem Polaków Apoloniuszem Tajnerem i Austriaków - Hainzem Kuttinem, zostali zaproszeni do tańca przez Zespół Regionalny Wisła. Panom tańczenie polki nie szło najlepiej. Nieźle radziła sobie tylko Iza. - Co wolicie, taniec czy skoki? - pytała potem konferansjerka. - Zdecydowanie skoki - odparł Goldi. - Ja też - westchnął Małysz. - Mogę się tylko przyłączyć - rozłożył ręce Tajner.
W niedzielę skoczek i jego trener znowu musieli tańczyć, tym razem z zespołem Blue Cafe podczas 2. Festiwalu Piosenki Skocznej o Kryształową Kulę. Później zasiedli w jury i oceniali występy innych. Koncert był nagrywany przez Telewizję Polską. Zobaczymy go wieczorem 15 czerwca w TVP 1.
Komentarze
0
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze internautów.
Wpisy niezgodne z regulaminem będą usuwane.
Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu.
Zobacz
regulamin
Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu.
Musisz się zalogować, aby móc wystawiać komentarze.
Nie masz konta? Zarejestruj się i sprawdź, co możesz zyskać.
Nie masz konta? Zarejestruj się i sprawdź, co możesz zyskać.
To również może Ciebie zainteresować:
Ostatnio dodane artykuły: