Piknik militarny w Hażlachu
Ci którzy nie byli w miniony weekend w Hażlachu, mają czego żałować. Takiego bowiem widowiska militarnego, jakie zaserwowało tamtejsze Stowarzyszenie Historyczno-Rekonstrukcyjne „Śląsk Cieszyński", nie będzie można zobaczyć w naszym regionie jeszcze przez długi czas.
Do Hażlacha zjechały ciężkie pojazdy bojowe i motocykle. Józef i Bogusław Czudkowie z Nawsia na Zaolziu przywieźli kolekcję sprzętu pancernego na podwoziu gąsienicowym, m.in. wóz ewakuacyjny i bojowy wóz piechoty, a także unikat na skalę światową: półgąsienicowy transporter opancerzony OT-810. - To czeska kopia niemieckiego transportera opancerzonego z II wojny światowej. W Europie jest takich kilkanaście - mówi J. Czudek. Rekonstrukcja rozłożonego do najmniejszej śrubki pojazdu trwała pół roku. Transporter waży 7 ton. Może przewieźć dziesięć osób z prędkością 60 km/h.
Inną atrakcją hażlaskiego „Pikniku militarnego" była inscenizacja potyczki z okresu II wojny światowej pomiędzy patrolem kawalerii Wojska Polskiego a oddziałem zmotoryzowanym Wehrmachtu. - Niemiecki transporter opancerzony, wracający z rozpoznania został uszkodzony ogniem karabinu przeciwpancernego UR. Następnie kawaleria uderzyła w obóz niemiecki i rozbiła go - tłumaczy Marcin Badowski, koordynator bitwy i dodaje: - Potyczka dedykowana była żołnierzom poległym w czasie II wojny światowej po obu stronach frontu.
Do Hażlacha przyjechał również sam cesarz Franciszek Józef, w którego rolę wcielił się Tadeusz Wojacki z Kończyc Małych. - Chcieliśmy przez to nawiązać do manewrów cesarskich, które miały miejsce na Śląsku Cieszyńskim w 1906 roku - mówi Mirosław Gaura, prezes Stowarzyszenia Historyczno-Rekonstrukcyjnego „Śląsk Cieszyński". Współorganizatorem imprezy była również Świetlica Gminna w Hażlachu.
Komentarze
Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu.
Nie masz konta? Zarejestruj się i sprawdź, co możesz zyskać.