Lote już w RPA! (relacja) cz.1
Ponieważ podróż odbywała się nocą nie mogliśmy obserwować z wysokości 11 km nad ziemia krajów, nad którymi przelatywaliśmy: Szwajcaria, Francja, Morzem Śródziemnym, Algieria i nad Sahara, Nigeria, potem wzdłuż zachodniego wybrzeża, na Równikiem, Angola, Namibia i o 10 rano 31.01. wylądowaliśmy na samym krańcu Afryki - w Kapsztadzie. Przebyliśmy 9400 km. Z zimy do lata. Z temperatury - 20 stopni do + 30. Nasze odporne organizmy poradziły sobie całkiem niezłe z taką gwałtowną zmianą.
Na lotnisku wśród wielu oczekujących na podróżnych najbardziej rzucającymi się w oczy i najelegantszymi byli uczniowie naszej partnerskiej szkoły Paul Roos Gimnasium w Stellenbosch. Ubrani w swoje wyjściowe mundurki, wyrośnięci, uśmiechnięci chłopcy trzymali kartki z pojedynczymi wyrazami, które tworzyły zdanie "Witamy w Południowej Afryce" z drugiej strony napisane były nasze imiona. Ciepłe powitanie w ciepłym kraju. Obiecujące! Stellenbosch znajduje sie ok. 40 km. od Kapsztadu, wiec podróż do celu zajęła niecała godzinę.
Gimnasium Paul Roos jest szkołą dla chłopców w wieku od 13 do 18 lat. Liczy 1200 uczniów i jest uważana za jedna z najlepszych w kraju, dlatego uczęszczają do niej chłopcy nie tylko z Stellenbosch ale nawet z Kapsztadu, a spotykamy tez chłopców z Namibii i Europy, którzy przyjechali na roczna wymianę. Po zniesieniu apartheidu w szkole uczą się także czarni Afrykańczycy, choć jest ich jeszcze niewielu. Ze szczyptą zazdrości patrzymy na ogromny teren i budynki szkolne. Zupełnie powalające jest wewnętrzne patio tonące w kwiatach hortensji, z zapraszającymi ławeczkami w cieniu egzotycznych drzew. Ale uczniowie przechodzący w parę minut z klasy do klasy (trzymają się lewej strony korytarzy, aby nie robić tłoku) nie maja czasu, aby tutaj przysiąść. Całkowitym zaskoczeniem są toalety - pachnące wanilią, z drewnianą, gustowną lawą i obrazem na ścianie. Widać tak można! Po krótkim spotkaniu w klasie pani Alet - nauczycielki języka niemieckiego, która razem z panią Justyną Sobotą prowadzi współpracę od 2008 r. jeszcze tylko spotkanie z dyrektorem szkoły i krótkie spojrzenie do pokoju nauczycielskiego.
Spotykamy rodziny goszczące - otwarci, uśmiechnięci - tak jak ich synowie. Domy niskie, ale rozlegle, wygodne i przestrzenne. Otoczone kwitnącymi krzewami i wysokimi drzewami. Domy w stylu Cape Dutch (holendersko-przylądkowym), stworzonym przez europejskich osadników - białe ściany, ganek, dwuspadowe dachy. Mamy przywilej mieszkać w wygodnych, uroczych rezydencjach. W Stellenbosch nie znajdziemy chat zuluskich w kształcie ula, krytych trzciną. Te domy tutaj tez czesto pokrywa strzecha, ale to cecha nowoczesnego stylu.
Późnym popołudniem jedziemy na plażę w pobliskiej miejscowości - Strand. Po drodze mijamy rozlegle winnice, posiadłości jak z czasów kolonialnych. Plaża rozległa, piasek jak pył. Można poskakać w falach, wielu młodych serfuje kiteserfingiem. W tle wiele hoteli, w jednym z nich na najwyższym piętrze apartament posiada David Beckham. Oglądamy zachód słońca i wracamy do domów, aby po długim dniu wypocząć i odespać zaległości. Pierwszy, afrykański dzień za nami.
"Poranek lekcyjny z uczniami bardzo ciekawy, mogliśmy poznać sposób funkcjonowania ich szkoły, niesamowite ! :) "
Asia B.
"Powitanie bardzo cieple. Ludzie bardzo mili i otwarci" Justyna S.
CDN...
czytaj: Lote w RPA>>>
Komentarze
Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu.
Nie masz konta? Zarejestruj się i sprawdź, co możesz zyskać.