Zaloguj się
Jesteś nowy na OX.PL?
Zaloguj się
Jesteś nowy na OX.PL?
wiadomości

Tutaj uczą życia

W tym domu niestety praktycznie cały czas jest komplet wychowanków. Niestety, bo oznacza to, że w ich rodzinnym domu dzieje się źle. Takim osobom pomaga Rodzinny Dom Pobytu Czasowego 'Sindbad'.

Dziesięć lat mija od uruchomienia w Ustroniu Rodzinnego Domu Pobytu Czasowego 'Sindbad'. Prowadzi go Stowarzyszenie SOS Wioski Dziecięce. Jest to międzynarodowa organizacja, działającą w 133 krajach świata. Zgodnie z ideą założyciela opieka w domach ma charakter rodzinny. W Polsce obecnie działają 4 takie wioski. Składają się z kilkunastu domów. W każdym mieszka Rodzina SOS, którą tworzą Rodzice SOS (małżeństwo lub osoba samotna) oraz 6 – 8 powierzonych ich opiece dzieci, którymi nie mogli opiekować się rodzice biologiczni. Najczęściej wychowują się tutaj liczne rodzeństwa.

Oprócz wiosek, działają w Polsce również pojedyncze domy czasowego pobytu. Jeden z nich znajduje się w Ustroniu. W miniony weekend pracownicy i podopieczni świętowali dziesięciolecie domu.

To placówka interwencyjna, służy pomocom dzieciom, w których rodzinnym domu dzieje się coś złego. Nierzadko są to interwencje bardzo nagłe. Dzieciaki, często w środku nocy, trafiają do nas. Jesteśmy na takie szybkie akcje przygotowani. Pomagamy im, pracujemy z dziećmi ale również z ich rodziną biologiczną, by dzieci mogły po jakimś czasie do niej wrócić. - tłumaczy Elżbieta Grabowska, dyrektor ustrońskiego domu.

Dzieci, które wychowują się w Ustroniu, to osoby po traumatycznych przeżyciach. Alkohol, przemoc domowa – dzieci nie tylko są świadkami ale i uczestnikami tych sytuacji. Ale jak dodaje Grabowska, zdarza się, że dzieci i młodzież same są już po doświadczeniach z alkoholem, czy narkotykami.

W 2005 roku burmistrz Ustronia zwrócił się do stowarzyszenia z propozycją zaadaptowania budynku. SOS Wioski Dziecięce obiekt wzięło we władanie i od dziesięciu lat pomagają osobom w potrzebie. W roku 2014 budynek stał się własnością stowarzyszenia.

Z pomocy w ustrońskiej placówce korzystają dzieci między dziesiątym a osiemnastym rokiem życia. Ale jak zaznaczają opiekunowie, jeśli w domu znajduje się rodzeństwo, wówczas nie jest ono rozdzielane i mogą przebywać tutaj również młodsze osoby. Dzieci mogą mieszkać tutaj do czasu uregulowania ich sytuacji prawnej. Zgodnie z ustawą, powinno być to do trzech miesięcy. Jednak rzeczywistość wygląda inaczej. Ten okres wynosi czasami pół roku a w niektórych przypadkach nawet rok. - dodaje Elżbieta Grabowska.

Przez ten okres nie sposób się nie zżyć. - przyznają zarówno opiekunowie jaki podopieczni. W ośrodku jest 12 miejsc. I praktycznie cały czas są one zajęte.

Dzieci, które trafiają do ustrońskiego ośrodka uczęszczają do szkoły publicznej w Lipowcu, bądź też do gimnazjum w centrum Ustronia. Młodzież kontynuuje naukę tam, gdzie wcześniej wybrali już szkoły ponadgimnazjalne.

Na co dzień pracuje tutaj 6 wychowawców i psycholog. Przez dekadę pomogli oni 153 wychowankom. Jesteśmy finansowani z budżetu państwa, jednak środki te pokrywają około 65% naszych potrzeb, resztę musimy zdobywać sami. -mówi dyrektor placówki.

Fakt, że na jubileuszu ośrodka pojawiło się wielu byłych podopiecznych, świadczy, że bardzo bliski jest im ten dom i wychowawcy.

Patrycja mieszkała tutaj przez 10 miesięcy. O rodzinnym domu mówi tylko, że to były tragiczne czasy. Ustroń wspominam bardzo miło i sympatycznie, chętnie tutaj powracam. Tutaj znalazłam spokój, oazę. – przyznaje. Ale jak dodaje, pobyt nie był łatwy. Jednak dopiero po wyjściu doceniła co tutaj otrzymała. Nauka podstawowych czynności życiowych, jak sprzątanie, gotowanie, zarządzanie pieniędzmi. - wymienia Patrycja.

Oprócz traumy rodzinnego domu, przyjazd do Ustronia jest dodatkowym elementem stresu. Ale dzieciaki muszą nam uwierzyć, my zachęcamy, dajemy dużo wskazówek, żeby dzieci nam zaufały, czasami się to udaje ale czasami nie. - przyznaje Justyna Baczyńska opiekunka z Sindbada.

Takim momentem przełamania jest chwila, kiedy dziecko do dorosłego zwróci się – ciociu, wujku. Każde dziecko jest inne, nie pracujemy z maszynami. One uczą się od nas, my od nich. Żadna książka nie dała mi tego co pobyt tutaj. Zarówno bycia człowiekiem, jak i dobrym wychowawcą i pedagogiem. - zaznacza opiekunka.

Wspólne zabawy, wyjścia na basen. Przygotowywanie posiłków, sprzątanie, nauka. Są i kłótnie, i żale, ale i wspólne zabawy i uśmiechy. Kiedyś znajoma powiedziała mi, że tutaj to nie jest praca. Tu jest życie. - konkluduje Justyna Baczyńska.

Zobacz fotoreportaż z 10 lecia Rodzinnego Domu Pobytu Czasowego 'Sindbad' w Ustroniu.



Jan Bacza

źródło: ox.pl
dodał: JB

Komentarze

1
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze internautów. Wpisy niezgodne z regulaminem będą usuwane.
Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu.
Zobacz regulamin
2015-06-16 13:38:27
franja: Witaj Elu, cieszę się, że to Ty piastujesz w Sindbadzie takie stanowisko; na pewno jest dużo lepiej niż za czasów dyrektora, który potrafił być tylko dyrektorem (głównie na papierze); jestem jedną z osób, które przygotowywały ten dom na przyjęcie dzieci i gościły pierwszych podopiecznych; cieszę się, że macie ekipę, dla której dzieci są najważniejsze - dla nas tez były; powodzenia;
Musisz się zalogować, aby móc wystawiać komentarze.
Nie masz konta? Zarejestruj się i sprawdź, co możesz zyskać.
To również może Ciebie zainteresować:
Ostatnio dodane artykuły: