Rodzinnie i rockowo w Strumieniu
Jak stąd do Tybetu - conajmniej taką drogę przebył strumieński zespół w ostatnim czasie. Jeszcze 22 lutego miała premierę ich debiutancka płyta "Betonu nie spalą", a potem zespół wyruszył w trasę koncertową z Nocnym Kochankiem (pisaliśmy o tym tutaj - LINK). Na tym jednak nie koniec.
W czołowych muzycznych czasopismach - w Magazynie Gitarzysta i Teraz Rocku - ukazały się wywiady z członkami zespołu, a krążek zebrał dobre recenzje. Czy wzrost popularności zaowocuje szybszym wydaniem następnej długogrającej płyty? - To są trochę rozbieżne rzeczy moim zdaniem. Finansów z gazet nie ma. Można to podsumować słowami Dawida Podsiadło: "takie to miłe". Są jednak osoby, które dzięki temu sięgną po naszą muzykę, co jest fajne - powiedział nam Wojciech Mazur, gitarzysta grupy.
Po zawojowaniu Polski z Nocnym Kochankiem, przyszedł czas na chwilowy powrót do domu. Chwilowy, ponieważ już 5 kwietnia 8 lat w Tybecie zamelduje się w Zielonej Górze, ponownie wspierając charakterystyczny warszawski zespół heavy-metalowy.
Sala koncertowa w "Emgoku" bardzo szybko się zapełniła. Atmosfera pod sceną była iście rodzinna. - Dziś taka specyficzna impreza była. Przyszło wielu naszych przyjaciół - powiedział nam Dominik Witoszek, wokalista zespołu. Co ciekawe, pod sceną zobaczyć można było także dzieci i młodzież. - Daj Boże, żeby takie pokolenie dorosło, co by takiej muzyki słuchało. Byłbym zadowolony, gdyby tylko tyle z tego wynikło - dodał. - Aż tyle! - poprawili go chórem pozostali rockmani z "Tybetu".
Muzyków trzeba pochwalić za formę prezentowaną na scenie. Usłyszeć można było wszystkie utwory zamieszczone na płycie "Betonu nie spalą", a set uzupełniły dwie kompozycje z mini-albumu "Na wygnaniu". Występ podobał się publiczności tak bardzo, że zespół zagrał także bisy.
KR
Komentarze
Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu.
Nie masz konta? Zarejestruj się i sprawdź, co możesz zyskać.