Na straganie w dzień deszczowy…
Wystawców, którzy z różnych stron Śląska i Śląska Cieszyńskiego przyjechali na targ, nie było może wielu, ale różnoraki był wybór towarów. Znaleźć można było, zgodnie z powiedzeniem mydło i powidło. Od przeróżnych obrazów, figurek świeckich i religijnych, starych sprzętów AGD, po ubrania, firanki, zabawki czy monety.
Wśród sprzedających zgodnie pojawiały się opinie, że pogoda nie przyciąga, ale i inflacja nie pomaga. – Wystawiałem na portalach, jest dużo wejść, ludzie oglądają, ale nie kupują. Tu też dużo osób patrzy, podziwia, ale dobrze ogląda każdą złotówkę zanim weźmie ją z portfela – powiedział mi jeden ze sprzedających anonimowo.
Jedni orzekną: „graty”, inni – „skarby”. Przechadzając się pośród straganów można było wypatrzeć rzeczy, które oglądamy w antykwariatach, ale i takie, które leżą na co drugim strychu. Kiedy robiłam zdjęcia na straganie z monetami, sprzedający, starszy Pan poprosił mnie, żebym się wylegitymowała. – Trzeba uważać – mówił mi - są takie szajki, które chodzą po targach, robią zdjęcia, a potem jeżdżą za handlarzem aż go w którymś momencie okradną – opowiada sprzedawca. – Ja nie mam nie wiadomo czego, ale niektórzy na takim stole jak ten - mówił wskazując stoisko – mają nawet 100 tysięcy.
Inny sprzedający mówił o swoich rzeczach: "graty", ale to zbierane przez lata graty… – Ale takie hobby, co człowiek ma robić w moim wieku, 76 lat mam. Sam się z tym trapię, żona i córki nie chcą pomagać. Całe życie zbieram różne rzeczy. I teraz jeżdżę z tym, Ale to ciężkie wszystko, dzień wcześniej trzeba wszystko popakować, potem rano wcześnie zawieść. Sił już nie mam…
- To może gołębie hodować… - podsuwam.
– O nie, żadnych zwierząt, psów, kotów ani innych - macha ręką - za stary na to jestem.
- A czemu mi Pani zdjęcie robi? – pyta inny handlarz.
– Będzie Pan na portalu – odpowiadam i uśmiecham się szeroko.
– O nie, nie, ja dziękuję – chowa się za kratką. – Za uśmiech dziękuję, ale zdjęcia nie chcę – uśmiecha się przepraszająco.
Wśród kupujących dominują osoby w średnim wieku, choć na straganach można znaleźć też zabawki.
– Pan jest pasjonatem Lego? – pytam mężczyznę na stoisku z zabawkami i znanymi klockami właśnie.
– Nie, mam wnuki, które już wyrosły z zabawek, nie bawią się, więc postanowiłem sprzedać. Przyda się im na co innego.
- Dziś mało osób, zimno, ponuro. Towar trzeba ucisnąć pod daszkiem – mówi mi jedna ze sprzedających pań – oby takie całe lato nie było… - wzdycha.
Wypada życzyć, by tak właśnie było. A zamiast deszczu, w kolejnych miesiącach spadała… inflacja. Wtedy humory poprawią się nie tylko handlarzom na targu…
Natasza Gorzołka
Komentarze
Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu.
Nie masz konta? Zarejestruj się i sprawdź, co możesz zyskać.