KUŹNIA (U)PADA
Tutaj nawet wygrana w totolotka nie pomoże. Na ponad 100 milionów złotych zadłużona jest skoczowska Kuźnia. Zakład dający zatrudnienie blisko 800 osobom z całego powiatu cieszyńskiego jest na skraju bankructwa. Od ubiegłego czwartku w bielskim sądzie leży już wniosek o przeprowadzenie kontrolowanej upadłości. Co to oznacza? To, że będziemy próbowali za pomocą sądu porozumieć się z naszym wierzycielami – mówi prezes zarządu Kuźni Ryszard Sofiński.
Umowy opcyjne – gwarantowały firmie stały kurs euro na poziomie 3 zł i 40 gr. Jednak kiedy euro zaczęło się umacniać, z każdym dniem zadłużenie firmy wobec banków wzrastało. Jeśli sytuacja tego będzie wymagała, skrócimy czas pracy i będziemy wysyłać pracowników na bezpłatne urlopy – zwolnień innych niż zaplanowane nie będzie. To ma być układ a nie upadłość – wierzy w swe słowa – prezes Sofiński.
Problem jednak w tym, że jeśli sąd i banki nie zgodzą się na rozłożenie płatności to zapewnienia prezesa o braku zwolnień nic nie dadzą. Bowiem w upadłej firmie nie będzie co robić. O sytuacji w firmie pracownicy nie chcą rozmawiać
Trudno się dziwić pracownikom – mówi Władysław Ziętek przewodniczący Związku Zawodowego Kuźników w skoczowskiej kuźni. W zakładzie panuje atmosfera przygnębienia – dodaje
Jeśli banki jakimś cudem zgodzą się na prolongatę zadłużenia i tak nie oznacza to dla nas kwiecistej przyszłości – dodaje Ziętek.
Gdyby sprawdziły się czarne wizje i zakład by został zamknięty, znacznie pogorszyłoby to sytuację na rynku pracy – uważa Anna Stefaniak Bacza dyrektor cieszyńskiego urzędu pracy w Cieszynie.
Możemy wprowadzić tzw. Program zwolnień monitorowanych – dodaje dyrektor pośredniaka.
Szansą dla pracowników skoczowskiej kuźni być może będzie także nieodległa huta w czeskim Trzyńcu, która nie tak dawno poszukiwała pracowników po polskiej stronie.
Jan Bacza
Czytaj także:
Protesty w Skoczowie
Komentarze
Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu.
Nie masz konta? Zarejestruj się i sprawdź, co możesz zyskać.
