Karwina zamyka ligową tabelę
Gościom kompletnie nie wyszedł początek piątkowego meczu. Prażanie prowadzili 2:0 już w... 5. minucie. Wynik otworzył Djuranović, który wykorzystał rzut karny, ale należy także dodać, że "11" była wątpliwa. Chwilę później rezultat podwyższył kapitan Dukli, Milosević.
Karwina odpowiedziała w 31. minucie za sprawą jej najlepszego strzelca, Tomasa Wagnera. Napastnik gości świetnie obrócił się z piłką w polu karnym i uderzył, nie dając przy tym większych szans golkiperowi Dukli. Nie ubiegło zbyt wiele minut, a wydawało się, że Hruska będzie po raz drugi wyciągać piłkę z siatki, ale piłka po strzale Wagnera poleciała wysoko nad poprzeczką.
Piłkarze Frantiska Straki dążyli do wyrównania, a szczególnie aktywny był Ba Loua, ale Iworyczjyk nie znalazł sposobu na pokonanie Hruski. Groźne były również kontry gospodarzy, ale Karwinę ratował z opresji Martin Berkovec. Goście mieli jeszcze dogodną okazję do wyrównania w doliczonym czasie gry, ale Zahumensky nie skierował futbolówki między słupki.
- Jestem załamany, że efekt "Franza" nie wypalił. Mecz przegraliśmy na własne życzenie. Takie proste błędy nie mogą nam się przytrafiać. Na plus należy zaznaczyć, iż byliśmy lepszym zespołem a moi podopieczni zdołali zmusić gospodarzy do obrony. Gdyby Tomas Wagner wyrównał, wierzę, że sięgnelibyśmy po trzy punkty. Ale gramy dalej. Było widać, iż nasi zawodnicy chcieli wygrać i robili wszystko co w ich mocy, aby zwyciężyć. Przerwa reprezentacyjna z pewnością nam pomoże - podsumował mecz Frantisek Straka, dla którego było to pierwsze spotkanie na ławce trenerskiej Karwiny.
Przed piłkarzami Karwiny nieco dłuższa przerwa od ligowych zmgań, gdyż do akcji wkroczą reprezentacje. Nie zmienia to jednak faktu, iż podopieczni Straki do następnego spotkania (przyp. red. derby z Banikiem Ostrava) będą przystępować z ostatniej pozycji.
AP
Komentarze
Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu.
Nie masz konta? Zarejestruj się i sprawdź, co możesz zyskać.