Zaobrączkowali boćki
Pisklaki rosły zdrowo, choć nie obyło się bez obaw obserwatorów. Wielkim zagrożeniem dla piskląt były przynoszone do gniazda śmieci. To głównie różnego rodzaju i różnej wielkości foliowe opakowania, które dorosłe boćki regularnie przynoszą z okolicy. Dla małych piskląt mogą być one bardzo niebezpieczne. Pisklę nakryte folią może się udusić. Natomiast w przypadku deszczu, folia w dołku gniazdowym zatrzymuje wodę i gniazdo nie jest drożne. Obserwatorzy gniazda bardzo martwili się o pisklaki podczas kilku deszczowych dni. Nie były one już tak małe, by rodzic mógł je nakryć. Dlatego były narażone na wilgoć i chłód.
Najmłodsze pisklę miało trudności z poruszaniem się, było wyziębione. Część z obserwatorów nie wierzyła, że uda mu się przeżyć, więc apelowała, by podjąć akcję ratowania tego pisklaka. Na forum Projektu odnotowywane są obserwacje gniazda. Po analizie tych zapisów stwierdzono, że zagrożone pisklę podejmuje próby przyjmowania pokarmu. W sztucznych warunkach utrzymanie przy życiu tak małego pisklęcia jest trudne i kosztowne. Korzystniejsze jest, by ptak wychowywał się w naturalnym środowisku. Nie zdecydowano się na ingerencję w przyrodę i nie podjęto próby ratowania pisklaka. To była właściwa decyzja, gdyż pisklę okazało się na tyle silne, że przetrwało trudny okres. Wkrótce po ustaniu deszczowej aury, pisklak zaczął nabierać sił i swoim zachowaniem nie odbiegał od dwóch pozostałych. Obserwatorzy odetchnęli z ulgą i z jeszcze większą uwagą śledzili rozwój trzech piskląt. Więcej zagrożeń w tym sezonie lęgowym nie odnotowano.
W końcu nadszedł długo wyczekiwany dzień – obrączkowanie. Od tego dnia pisklaki stały się już młodymi boćkami – podlotami. Około tydzień przed tym dniem rozpoczęto wybory imion dla bocianków. Obserwatorzy zgłaszali swoje propozycje na forum Projektu, a potem brali udział w głosowaniu. W tym roku młode boćki otrzymały imiona: Pepcio, Łebcio, Klekcio. Oficjalnego nadania imion wraz z pogłaskaniem bocianków dokonał pan Wiesław Chromik (dostępne jest to na filmiku http://youtu.be/sWb4T-4CPhs ). Odbyło się to w piątek 29.06 około godz. 16. Pan Wiesław Chromik od kilku lat przyjeżdża do Ustronia, by obrączkować młode boćki. Akcję obrączkowania udało się zorganizować dzięki zaangażowaniu Urzędu Miasta Ustroń oraz strażaków. Dzięki ich wsparciu akcja przebiegła sprawnie. Obrączkowanie odbyło się na gnieździe, by stres dla bocianów był jak najmniejszy. Oprócz założenia obrączek, zmierzono dzioby bocianków. Dziób najstarszego bocianka (Pepcia) ma długość 109 mm, średniego bocianka (Łebcia) 100 mm, a najmłodszego (Klekcia) 89 mm. Przy okazji obrączkowania usunięto z gniazda śmieci zagrażające młodym. Były to niestety różnego rodzaju folie, które znajdowały się pod sianem. Niestety radość z czystego gniazda w Ustroniu nie trwała długo. Już na drugi dzień w gnieździe pojawiły się nowe foliowe opakowania. Zostały przyniesione przez bociany wraz z sianem.
Teraz przed młodymi trudny okres z upałami. Są już duże, więc rodzice nie są w stanie osłonić ich przed słońcem. Podczas upałów oprócz pokarmu młode boćki dostają wodę. Rodzice przynoszą ją w dziobie i przekazują wprost do dziobów młodych. Obserwatorzy czekają na pierwsze loty młodych boćków. Zanim to jednak nastąpi będą one trenowały na gnieździe. Będzie machanie skrzydłami i podskoki. Boćki będą skakały coraz wyżej i wyżej, a obserwatorzy czasami będą widzieli tylko nogi bocianków. Będą ćwiczyły latanie, więc czasami jeden będzie lądował na drugim. Jednocześnie rodzice będą przynosić pokarm coraz rzadziej, by zmusić młode do latania. Każdy z nich odbędzie swój pierwszy lot, gdy będzie na to gotowy. Pozostaje mieć nadzieję, że cała trójka (Pepcio, Łebcio, Klekcio) szczęśliwie odlecą z Ustronia do Afryki.
Monika Ewa Kosińska
Koordynator Projektu "Bociany Integrują"
Komentarze
Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu.
Nie masz konta? Zarejestruj się i sprawdź, co możesz zyskać.