Myśliwiec spod Jabłonkowa
1 stycznia 1945 r. nasz krajan, za sterami Spitfire’a 308 Dywizjonu Myśliwskiego „Krakowskiego”, wziął udział w ostatniej wielkiej bitwie polskiego lotnictwa z hitlerowską Luftwaffe. W wyniku zaciętego starcia, które odbyło się w rejonie belgijskiego miasta Gandawa, piloci 308, a także 317 „Wileńskiego” Dywizjonu Myśliwskiego, posłali do ziemi co najmniej 18 niemieckich Focke-Wulfów. Było to jedno z największych zwycięstw polskiego lotnictwa podczas II wojny światowej.
Raymund Kaniok urodził się 29 kwietnia 1920 r. w położonej na południe od Jabłonkowa wiosce Piosek. Był to brzemienny w skutkach rok, albowiem w kilka miesięcy po jego przyjściu na świat dokonał się rozpoczęty czeską agresją w styczniu 1919 roku, a następnie wymuszony przez zachodnie mocarstwa, podział Śląska Cieszyńskiego. Rodzina przyszłego lotnika była zmuszona wyemigrować do Polski. Młody Raymund już w wieku 16 lat, w roku 1936, wstąpił w Bydgoszczy do Szkoły Podoficerów Lotnictwa dla Małoletnich. W międzyczasie szkołę przeniesiono do Krosna, gdzie po trzech latach nauki został absolwentem VII rocznika. Wyszkolony w charakterze mechanika do wybuchu wojny służył w krakowskiej 22 Eskadrze Bombowej Lekkiej, która podczas kampanii wrześniowej 1939 r., jako 2 Eskadra Bombowa Lekka, wchodziła w skład II Dywizjonu Bombowego Lekkiego Brygady Bombowej.
Po klęsce wrześniowej, razem z jemu podobnymi „turystami Sikorskiego”, przedostał się przez kilka granic na Wyspy Brytyjskie, gdzie po kolejnej przegranej, tym razem w roku 1940 we Francji, odbudowywano polskie lotnictwo. Otrzymał przydział do 301 Dywizjonu Bombowego „Ziemi Pomorskiej”. Stosunkowo bezpieczna, chociaż wymagająca i odpowiedzialna praca mechanika samolotowego, widocznie nie była szczytem marzeń naszego bohatera, skoro w sierpniu 1941 r. rozpoczął naukę w Polskiej Szkole Pilotażu Początkowego w Hucknall. Po ukończeniu kolejnych etapów szkolenia, dwa lata później, został pilotem 302 Dywizjonu Myśliwskiego „Poznańskiego” (w 1940 r., w czasie Bitwy o Anglię, w dywizjonie tym poległ urodzony w 1908 r. w Karwinie Wilhelm Kosarz).
Zaledwie po kilku miesiącach 23-letni, nadal młody stażem pilot trafił do słynnego 303 Dywizjonu Myśliwskiego „Warszawskiego” im. T. Kościuszki (od sierpnia 1944 r. jego pilotem był urodzony w 1920 r. w Cieszynie Konrad Sztuka, który zginął w 1946 r. w katastrofie lotniczej jako ostatni pilot 303 Dywizjonu). Z warszawskimi „Kosynierami” do końca marca 1944 r. wykonywał z Anglii loty bojowe na drugą stronę Kanału La Manche, nad okupowaną przez Niemców Europę Zachodnią. Następnie został przeniesiony do wspomnianego na wstępie 308 Dywizjonu Myśliwskiego (w latach 1940-1941 służył w nim urodzony w 1913 r. Kozakowicach Górnych Paweł Kowala, zaś w roku 1943 dowódcą tej jednostki był pochodzący z Cieszyna, urodzony w tym samym roku co Kowala, kpt. pil. Paweł Niemiec).
Z „Krakusami” lotnik z Zaolzia szczęśliwie ukończył w połowie stycznia 1945 r. przepisaną turę lotów bojowych. W końcowym okresie wojny misje te polegały głównie na atakowaniu bombami i ostrzeliwaniu z broni pokładowej wojsk niemieckich, próbujących powstrzymać nacierające na III Rzeszę oddziały aliantów. Dwa tygodnie wcześniej, w pamiętny Nowy Rok, R. Kaniok wziął udział w odparciu ostatniego, zmasowanego ataku Luftwaffe na froncie zachodnim. Do nalotu na alianckie lotniska w Belgii i Holandii Niemcy rzucili gromadzone od wielu miesięcy ostatnie rezerwy, łącznie ponad 1000 samolotów.
"Kiedy 16 grudnia 1944 r. Niemcy rozpoczęli kontrofensywę w Ardenach, dla wszystkich było to ogromne zaskoczenie. (…) Rezultatem tej operacji był również wzmożony wysiłek Luftwaffe, która próbowała wykrzesać z siebie ostatnie siły, walcząc z ambicjami Göringa oraz nieprzychylną pogodą. Operacja „Bodenplatte”, mająca w założeniu zaskoczyć aliantów na zatłoczonych lotniskach, zmęczonych nocą sylwestrową, pewnych swej dominacji, winna - zdaniem jej planistów - okazać się zimnym prysznicem dla RAF i USAAF. Czy tak się w istocie stało, pokazały godziny ranne 1 stycznia 1945 r. Piloci 308 Dywizjonu po wykonanym za linią frontu zadaniu wracali już do domu, gdy w eterze rozległo się wołanie o pomoc. Lotnisko St. Denijs-Westrem było w opałach” – tak wejście do akcji R. Kanioka i jego kolegów z Dywizjonu Krakowskiego opisuje Piotr Sikora, pochodzący z Ustronia historyk Polskich Sił Powietrznych na Zachodzie.
Polacy szybko otrząsnęli się z zaskoczenia i ruszyli na Niemców, atakujących dotąd bezkarnie ich lotnisko. Efekt tego starcia to - przy stracie jednego poległego pilota - 12 zestrzelonych na pewno niemieckich myśliwców oraz jeden wspólnie z artylerią przeciwlotniczą.
R. Kaniok służbę w lotnictwie zakończył w polskim stopniu sierżanta pilota oraz z brytyjskim stopniem chorążego. Po zakończeniu II wojny światowej, podobnie jak wielu jego kolegów z Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, nie zdecydował się na powrót do znajdującej się pod rządami komunistów ojczyzny. Zamieszkał w Kornwalii, gdzie zmarł 8 lutego 2016 roku.
Cześć Jego pamięci!
Grzegorz Kasztura
Zdjęcie:
Piloci 308 Dywizjonu Myśliwskiego obok prawego skrzydła zestrzelonego 1 stycznia 1945 r. niemieckiego Focke-Wulfa 190. Najbliżej tego trofeum stoi (czwarty od lewej strony) sierż. Raymund Kaniok, nasz krajan ze Śląska Cieszyńskiego. fot. www.polishairforce.pl.
Komentarze
Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu.
Nie masz konta? Zarejestruj się i sprawdź, co możesz zyskać.