"Gdo kalyndorz czyto, tyn je szelma bito"
Tradycja obdarowywania innych kalendarzami jest w regionie bardzo stara - Najstarszy książkowy „Kalendarz wszelkieyego ludu na rok Pański 1627” przechowywany jest w Książnicy Cieszyńskiej – wyjaśnia Czesław Stuchlik, miłośnik historii i folkloru z Pogwizdowa. Kalendarze są przygotowywane przez różnego rodzaju organizacje, firmy, czy też miłośników danej dziedziny.
Nie zawsze jednak kalendarzem jesteśmy obdarowywani właśnie w Nowy Rok - Już pod jesień rozdawanie kalendarzy rozpoczyna kominiarz, gdyż jest sam i ma największy rejon do obejścia. Jako że dba o bezpieczeństwo przeciw pożarowe domów, uważany jest za osobę, która przynosi szczęście. Podobnie czynią to strażacy. Wiele organizacji wydaję kalendarze książkowe – wyjaśnia Czesław Stuchlik, odwołując się m.in. do kalendarzy, najczęściej związanych z danymi miejscowościami (m.in. Kalendarz Cieszyński, czy Ustroński). Tam zwykle można znaleźć nie tylko ważne daty w danym roku, ale również opisy zdarzeń historycznych, czy ciekawostki związane z regionem.
Dlaczego jednak tradycja związana z kalendarzami tak bardzo zakorzeniła się w regionie? Powodów może być wiele. Od chęci zbierania datków na realizacje określonych zadań (np. w przypadku lokalnych OSP), aż po chęć przekazania ważnych dat z punktu widzenia danej grupy - O kalendarzach powstało wiele przysłów i to bardzo poważnych, jak i przekornych: „Cieszyniok bez kalyndorza, to jak farorz bez brewiorza”, „ Gdo kalyndorz czyto, tyn je szelma bito”, „Kalyndorz wielki łgarz, gdo w nim czyto – szelma bito” – cytuje Stuchlik.
JŚ
Komentarze
Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu.
Nie masz konta? Zarejestruj się i sprawdź, co możesz zyskać.