Zaloguj się
Jesteś nowy na OX.PL?
Zaloguj się
Jesteś nowy na OX.PL?
wiadomości

W Macierzy o Racheli

O Cichociemnych, o których z okazji rocznicy zrzutu sporo się mówiło w Dębowcu, nie zapomniano także w Kole nr 1 Macierzy Ziemi Cieszyńskiej, gdzie Władysława Magiera opowiedziała o Annie Szalbot, pseudonim Rachela. To ona bowiem, choć historia nie zawsze o niej pamięta i wspomina, odegrała niebagatelną rolę w całej operacji, gdyż to ona znalazła zasobniki ukryte przez Cichociemnych.

Na wstępie spotkania Magiera wyjaśniła, skąd wzięła się nazwa Cichociemnych. - Ich szkolenia były tajne. Jak wracali do swych jednostek, to nie mogli nic mówić, gdzie byli. I jeden z kolegów żartobliwie powiedział do drugiego „a, bo ty to jesteś taki cicho ciemny”. Przypomniała też, że na Śląsk Cieszyński spadochroniarze trafili omyłkowo. Mieli wylądować pod Włoszczową, a zrzucono ich w Dębowcu. Musieli być doskonale przygotowani, by sobie w takiej sytuacji poradzić. Ale ukryte przez nich zasobniki trzeba było w odnaleźć w lesie, co w warunkach wojennych, pod bacznym okiem okupanta, wcale nie było zadaniem łatwym. Udało się je wykonać właśnie dzięki niepozornej, przygarbionej zakonnicy Annie Szalbot - Racheli.

Władysława Magiera jest historykiem, autorką wielu publikacji, w tym książkowych, opisujących postaci kobiet zasłużonych w historii zarówno regionu, jak i często kraju. Biogram Racheli zamieszczony był w pierwszej części jej książki „Szlak kobiet Śląska Cieszyńskiego”. - Ja go nie napisałam. Dał mi go redaktor Tadeusz Kopoczek – wspominała podczas spotkania w Macierzy Magiera

Rachela wychowała się w Nydku. Tam chodziła do szkoły, tam spotkała się po raz pierwszy z harcerstwem. Gdy dorosła wróciła do Wisły, gdzie się urodziła, a skąd po śmierci rodziców sierotę zabrali dziadkowie z Nydku. Do Wisły wróciła po śmierci dziadków i podjęła służbę w gospodarstwie.
- Miała jakiegoś narzeczonego, który zginął. Wstąpiła wtedy do diakonii, podjęła naukę w szkole pielęgniarek „Eben-Ezer” w Dzięgielowie. Wybrała imię Rachela i to był później jej konspiracyjny pseudonim. Została wyświęcona przez biskupa Kościoła Ewangelicko – Augsburskiego, Juliusza Burschego, 5 sierpnia 1927 r. w Kościele Jezusowym w Cieszynie. Praktykę zawodową rozpoczęła w Szpitalu Krajowym w Cieszynie. Później została skierowana do Golasowic, gdzie prowadziła stacje matki i dziecka, a jednocześnie wykonywała zadania repolonizacyjne. Pielgrzymowice, gdzie zamieszkała, leżały już w dawnym zaborze pruskim. Włączyła się aktywnie w życie miejscowych Polaków, organizowała wycieczki w polskie góry, założyła drużynę harcerek i została drużynową - opisywała Magiera.
 

W 1938 r. Rachela wróciła do Wisły i objęła funkcję siostry pierwszej pomocy. - Żyła bardzo skromnie, pomagała najuboższym podopiecznym, zaopatrywała ich w leki i udzielała porad. Nadal wspomagała drużyny harcerskie w Golasowicach i w Wiśle, a także budowę wiślańskich szkół. Była aktywna w Kole Polek. W czasie II wojny światowej, po rozwiązaniu diakonatu, nadal aktywnie pomagała potrzebującym Wiślanom, partyzantom i porzuconym żydowskim dzieciom - zbierała fundusze i kartki żywnościowe. Jej pierwszym kontaktem z ruchem oporu było odnalezienie w Dębowcu cennej przesyłki z dokumentami i pieniędzmi, pozostawionej przez pierwszych cichociemnych, zrzuconych w 1941 r. nad Polską - opowiadała prelegentka.

W czerwcu 1941 r. została zaprzysiężona jako członek Batalionów Chłopskich. - Rozpoczęła działalność w batalionie, którego głównym celem była pomoc więźniom w Auschwitz. Zaangażowała się w zbiórkę leków, żywności, ciepłych rękawic, skarpet, pieniędzy. Wykorzystywała nawiązane przed wojną kontakty, głównie w ramach działalności harcerskiej i wśród rodzin ewangelickich. Jak pielgrzym – kwestarz, niczym ludzkie sumienie, chodziła wśród swoich znajomych po obu stronach Olzy. Kwoty, które zebrała stanowiły w początkach działalności grupy, ponad połowę budżetu pomocowego. Często udawało jej się zdobyć bezcenne dla więźniów leki, w jaki sposób to robiła, nie dowiemy się już nigdy. Była bardzo odważna, ale też jej zadania były bardzo niebezpieczne, W miejscach, w których poza obozem w ciągu dnia pracowali więźniowie, w ustalanych skrytkach podkładano paczki z żywnością, lekami, odzieżą i korespondencją. W drogę powrotną zabierano opisy zbrodni oraz listy do rodzin. „Rachela” z ampułkami leków zaszywała się w jakiejś stodole pustego gospodarstwa, gdzie oczekiwała pacjentów w pasiakach, by aplikować im zastrzyki. Kiedy na trop jej działalności wpadło gestapo, udało jej się cudem wyjść z okrążonego domu na Górnym Rynku w Cieszynie. Nie mogła już wrócić w rodzinne strony, skierowano ją do Warszawy. Została jedną z najodważniejszych łączniczek i kolporterek Komendy Głównej BCh, przybrała pseudonim Hela Wodecka. Nadal jeździła do Krakowa, przewoziła więźniom leki i listy. W czasie jednej z takich akcji, kiedy w Osieku przygotowywała paczki, do domu wkroczyli żandarmi. Zginęła, zastrzelona podczas próby ucieczki 30. grudnia 1942 r. - opowiadała Magiera. Wyjaśniła też, że bohaterka nie ma swej mogiły. Ciało bowiem hitlerowcy spalili w obozowym krematorium.

Jako siostra diakonisa nie miała męża ani dzieci. - Na tablicy na cmentarzu na Groniczku w Wiśle jest Anna Szalbot, ale to jest inna Anna Szalbot – wyjaśniła Magiera dodając, że Anna Szalbot – Rachela była siostrą babci obecnej radnej sejmiku wojewódzkiego Danuty Kożusznik, która postanowiła Rachelę jakoś upamiętnić. Na chrześcijańskiej akademii teologicznej powstała o niej praca magisterska. W roczniku wiślańskim z 2013 roku w jest jej biogram.
- W wydanej w 2014 r książce już korzystałam nie tylko z tego tekstu, w którym odkrył tą postać redaktor Kopoczek, ale też z tego, co o niej znaleźli wiślanie – cieszy się Magiera, która wielokrotnie podkreśla, że rola kobiet w ruchu oporu jest niedoceniana i trzeba by coś z tym zrobić.  Racheli poświęcono jedną z szesnastu lamp w Uliczce Kobiet na cieszyńskim Wzgórzu Zamkowym. Podczas spotkania Magiera z nieukrywaną radością, gdyż jest ona współtwórczynią Uliczki, stwierdziła, że jako przewodnik widzi, że Uliczka Cieszyńskich Kobiet wzbudza ogromne zainteresowanie i zdziwienie  turystów odwiedzających Cieszyn. Sama Magiera Oprowadzała po Uliczce m.in. prezydentową Komorowską czy marszałkinię sejmu Kidawę-Błońską.

(indi)

źródło: ox.pl
dodał:

Komentarze

4
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze internautów. Wpisy niezgodne z regulaminem będą usuwane.
Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu.
Zobacz regulamin
2016-02-16 21:53:56
marian1951: Ciekawy,interesujący artykuł uczący patriotyzmu,odkrywający nieznane karty nieznanych bohaterów tamtych czasów.
2016-02-17 11:27:27
Gal: To, co przeczytałem, to miód na moje cieszyńskie serce. Chwała tym wszystkim, którzy przez okres przedwojennej i wojennej historii Ziemi Cieszyńskiej walczyli o polskość naszych terenów! Olbrzymią rolę odgrywali tu Ewangelicy, którzy krzewili polską kulturę, przeciwstawiając się jej germanizacji i czechizacji. Czynami patriotycznymi wsławili się również i Katolicy, zapewne i ateiści. Pewnie dzisiaj, gdy należymy do UE zapominamy, że nasi Przodkowie musieli nieraz oddawać życie w obronie polskiej tożsamości. Ale bywało i inaczej. Dzisiaj trudno zrozumieć czyny tych, którzy kolaborowali z Niemcami... Tak samo jak trudno zrozumieć i zaakceptować tych, którzy współpracowali z PZPR, czy wręcz z UB a przecież i takich tu nie brakowało? Przed wieloma laty poznałem znanego mieszkańca Cieszyna, który mi uświadomił, ilu naszych (cieszyniaków) podpisało volkslistę- tzw. \"trójkę\" a nawet \"dwójkę\". Ilu mieszkańców działało w organach jedynej, słusznej partii, uczestniczyło w \"egzekutywach\", byli członkami \"plenów partyjnych\", sekretarzy PZPR, absolwentów WUML...A może lepiej o tym czasie zapomnieć, gdyż pełnej prawdy o tym okresie nie poznamy, gdyż i archiwa zostały zafałszowane do tego stopnia, że niektórym z nich udało się otrzymać z IPN zaświadczenia o ich pokrzywdzeniu! Dzisiaj, potrzebą dnia jest plucie na Wałęsę? A ja go szanuję. Cóż, samo życie.
2016-02-17 17:43:42
koszor: Gal - to weź się zdecyduj, zależy ci na prawdzie, czy wolisz nie grzebać w przeszłości. Jeśli prawda jest zgodna z twoimi poglądami - to ujawnić, jeśli nie - zataić. Ja myślę, że do prawdy trzeba dążyć bez względu jaka jest. Artykuł bardzo ciekawy, powinno to być obowiązkowe na lekcjach historii.
2016-02-18 08:59:11
Gal: @koszor. Mam sporo wątpliwości czy tylko prawdę uwzględniać czy \"jakieś inne argumenty\", które skrywają prawdę? Nawet w rodzinie skrywa się fakty, które mogą tej rodzinie zaszkodzić! Prawo \"pozwala\" na odmowę zeznań obciążających ją! Cały kontekst zdarzeń też jest istotny i kto miałby rozstrzygać, czy w jakimś konkretnym przypadku można skłamać? Etycy twierdzą, że zawsze należy mówić prawdę. Pewna doświadczona osoba uświadomiła mi, że są prawdy, które zabijają a kłamstwa, które leczą... Każdy, więc musi w swoim własnym sumieniu rozwiązywać te wątpliwości. Życie nie jest tylko czarne lub białe. I w \"ox.pl\" ktoś pewne teksty wyklucza lub dopuszcza i to nie tylko z powodu wulgaryzmów.
Musisz się zalogować, aby móc wystawiać komentarze.
Nie masz konta? Zarejestruj się i sprawdź, co możesz zyskać.
To również może Ciebie zainteresować:
Ostatnio dodane artykuły: