Zaloguj się
Jesteś nowy na OX.PL?
Zaloguj się
Jesteś nowy na OX.PL?
wiadomości

Przeszedł z Piekła do Nieba

Wyprawa ratownika GOPR, Cieszyniaka Grzegorza Michałka zakończyła się sukcesem i rekordem świata. Z najgłębszej jaskini na świecie (Krubera w Abchazji -2080 m.) wszedł 8300 metrów na zbocze Everestu, co daje rekord deniwelacji (różnicy między najniższym i najwyższym punktem danego obszaru) świata - 10 330 m.

Celem projektu Niebo i Piekło/Heaven and Hell było pokonanie przez członków wyprawy z Klubu Alpinistycznego Grupy Beskidzkiej GOPR największej różnicy wysokości na ziemi, czyli zejście na dno najgłębszej jaskini Krubera-Voronia i wejście na szczyt Mt. Everest. Projekt miał uczcić też 60. rocznicę powstania Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego i 60. rocznicę pierwszego wejścia na Mount Everest (8848 m). Powody były też bardziej osobiste: - Jestem ochotnikiem, a nie ratownikiem zawodowym. Mamy bardzo dużo serca do tego, co robimy - mówił Michałek podczas konferencji prasowej w Katowicach: - Mamy specjalne treningi dotyczące ewakuacji z kolei linowej, ściany latem i zimą, jaskini i stąd pomysł – skoro jesteśmy tak uniwersalni, bądźmy uniwersalni aż do maksimum, do ekstremum. Chciałem sprawdzić, czy jeden człowiek jest w stanie zrobić jedno i drugie.

Pierwsza część wyprawy, zejście do jaskini Jaskinia Krubera (Jaskinia Wronia) udało się w 100% - po 10 dniach w jaskini i pokonaniu na linach ponad 7 km. uczestnicy projektu (Grzegorz Michałek, Tomasz Piprek i Maciej Kwiatkowski) osiągnęli tzw. suche dno, czyli głębokość 2080 metrów pod poziomem morza. Na głębokości 1400 m mieli do przepłynięcie na bezdechu 8-metrowy syfon, rzeczy transportowali w hermetycznie zamykanych workach.

Z kolei podczas wyprawy na Everest 18 maja br. Michałek pokonał 11 km na poręczówkach, zdecydował się też na minimalne zabezpieczenie tlenowe od 7000 m. - Nawet będąc na poręczówce trzeba pamiętać, że ostatnia część trasy to jest grań. Przy wietrze dochodzącym do 60 km na godzinę uznałem jako ratownik, że nie ma to sensu - albo życie, albo wynik, tylko prawdopodobnie bez powrotu. Tak się złożyło tym razem, że wielu ludzi nie wróciło z Everestu, wielu zeszło poodmrażanych, pogoda była wyjątkowo kapryśna. W tym roku góra mówiła "nie" bardzo wyraźnie. Miałem szczęście się w to wsłuchać i wrócić - powiedział ratownik.

Ostatecznie 47-latek osiągnął wysokość 8250 m i jest pierwszym człowiekiem na świecie z największą deniwelacja tj. 10330 m.

Pisaliśmy: Przyszła pora na Niebo

Wiecej o wyprawie przeczytacie także na oficjalnym profilu wyprawy na Facebooku i na stronie: www.kagb.pl
(red.)

źródło: OX.PL/mat.pras.
dodał: NG

Komentarze

0
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze internautów. Wpisy niezgodne z regulaminem będą usuwane.
Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu.
Zobacz regulamin
Musisz się zalogować, aby móc wystawiać komentarze.
Nie masz konta? Zarejestruj się i sprawdź, co możesz zyskać.
To również może Ciebie zainteresować:
Ostatnio dodane artykuły: